Wicemarszałek Wenderlich, jak każdy poseł musi na swej sejmowej stronie ujawnić m. in. tzw. wykaz współpracowników. Jedno z czterech figurujących tam nazwisk należy do znanego toruńskiego prawnika. Sęk w tym, że osoba ta już od dwóch lat leży w grobie.
Przeczytaj również: Pracuje u posła? Jak to, przecież umarł...
- Zaraz po ukazaniu się artykułu zadzwoniłem do gabinetu marszałka Sejmu, który odpowiada m. in. za oświadczenia składane przez współpracowników posłów, które są publikowane razem z ich wykazem - mówi Marek Jopp, dyrektor biura posła Wenderlicha. - Wraz z ich nazwiskami muszą one figurować w internecie do końca kadencji. Wystąpiliśmy jednak do gabinetu marszałka, by przy nazwisku toruńskiego prawnika umieścić adnotację, że ta osoba już nie żyje.
Dyrektor podkreśla, że nawet w razie zerwania współpracy nie można wykreślić nazwiska z wykazu. Ale zgadza się, że można też zamieścić o tym odpowiednią adnotację.
Czytaj e-wydanie »