NIK zdiagnozowała problemy na każdym etapie szkolenia: od jakości ministerialnych przepisów, przez jakość kursów na prawo jazdy, po działalność wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego (WORD), które odpowiadają za egzaminy państwowe. W ocenie NIK konieczne są pilne zmiany w całym systemie, zwłaszcza w obliczu rosnących społecznych i ekonomicznych kosztów wypadków i kolizji drogowych, które sięgają rocznie ponad 39 mld zł.
Polska od lat zajmuje jedno z ostatnich miejsc w UE pod względem bezpieczeństwa na drogach. Mamy bardzo wysoki wskaźnik zabitych na 100 wypadków drogowych – 9,8 (dane z 2021 r.). Oznacza to, że na polskich drogach ginie blisko 10 razy więcej osób niż w Niemczech i 9-krotnie więcej niż w Austrii. Przy czym są regiony w Polsce, gdzie wskaźnik ten jest znacznie wyższy (woj. podlaskie – 20,7, woj. lubelskie – 15,4 i woj. opolskie – 14,6).
A przecież Polska zobowiązała się do realizacji polityki unijnej w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, której celem było zmniejszenie do 2020 r. o połowę liczby śmiertelnych ofiar wypadków w porównaniu do 2010 r.
To też może Cię zainteresować
Nie udało się. Dopiero w 2022 r. liczba zabitych spadła do 1896 osób. Jedną z przyczyn obniżenia liczby ofiar śmiertelnych mogą być zmiany legislacyjne, które weszły w życie w 2022 r. (m.in. podwyższenie kar i punktów karnych za wykroczenia drogowe, wymuszenie na kierowcach (sankcjami) większej uwagi na pieszych).
Z ostatniej, wakacyjnej (od 23 czerwca do 3 września) statystyki z kujawsko-pomorskich dróg wynika, że wciąż jest źle: zginęło 25 osób, a 208 zostało rannych. Dla porównania w tym samym okresie roku ubiegłego zginęły 23 osoby (o dwie mniej), zaś 212 odniosło obrażenia (o 4 więcej).
Wypadki powodują najczęściej młodzi
Biorąc pod uwagę liczbę wypadków w 2022 r. na 10 tys. populacji, okazuje się, że kierowcy w wieku 18–24 lat powodują najwięcej wypadków (12,01 proc.). Kierowcy w wieku 25-39 lat powodują 7,26 proc. wypadków, 40-59 lat – 5,34, zaś 60 + to zaledwie 3,64 proc.
Istotną zmianą, która mogłaby poprawić bezpieczeństwo, byłoby wprowadzenie dla osób, które po raz pierwszy uzyskały prawo jazdy (wzorem wielu europejskich krajów, gdzie zaobserwowano zmniejszenie liczby wypadków nawet o 50 proc.) dwuletniego okresu próbnego lub jazdę w tym czasie z osobą towarzyszącą. W okresie próbnym kierowca miałby być poddany szczególnemu nadzorowi. Ale projekt nie wszedł w życie.
W ocenie NIK szkolenie kandydatów na kierowców jest ukierunkowane na uzyskiwanie pozytywnych wyników egzaminów, a nie na nabycie odpowiedniego poziomu wiedzy, umiejętności i w szczególności zachowań, które gwarantowałyby bezpieczne i odpowiedzialne kierowanie pojazdami.
W roku 2016 uchylono przepisy nakazujące instruktorowi prowadzącemu szkolenie pisemne potwierdzenie osiągnięcia przez uczestnika kursu celów szkolenia. Tym samym instruktor nie ponosi odpowiedzialności za rzetelne przygotowanie kursanta, co potwierdza niska zdawalność egzaminów państwowych.
- Ośrodki egzaminacyjne stosują się jedynie do wytycznych ministerialnych dotyczących egzaminowania i cały ten proces jest bardzo transparentny, wszystko jest nagrywane, obraz i dźwięk. Takich wymogów nie mają ośrodki szkolenia kierowców (OSK) – komentuje Andrzej Gross, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy.
Zdaniem dyrektora, system szkolenia w OSK i egzaminowania w WORD-ach nie przystają za bardzo do siebie, skoro praktycznie wszyscy kursanci zdają egzaminy wewnętrzne u swoich instruktorów, natomiast średnia zdawalność egzaminów państwowych w WORD-ach wynosi zaledwie 30 procent. Owszem, są dobre szkoły jazdy mogące pochwalić się absolwentami, którzy zdają egzaminy z 70-procentową skutecznością, ale to rzadkość.
