
16 lat więzienia - taki wyrok za zabójstwo żony Beaty w Golubiu-Dobrzynia usłyszał dziś Marcin K. Małżonkę zaszlachtował nożem rok po ślubie. Sąd nie uwierzył w opowieść o złej kobiecie.
16 lat bezwzględnego więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie dopiero po 12 latach - taką karę wymierzył dziś (12.12) Sąd Okręgowy w Toruniu Marcinowi K. - Działał nie tylko z bezpośrednim zamiarem zabójstwa, ale i z wyrachowaniem. Podstępem zwabił żonę do mieszkania przy ul. Katarzyńskiej w Golubiu-Dobrzyniu. Jego czyn zasługuje na najwyższe potępienie - podkreślił sędzia Zbigniew Lewczyk.

16 lat więzienia to kara łączna za zabójstwo żony Beaty, grożenie śmiercią jej siostrze Żanecie (była naocznym świadkiem zbrodni) oraz wcześniejsze używanie przemocy wobec małżonki. Poza tym Marcin K. ma zapłacić jeszcze 40 tysięcy zł częściowego zadośćuczynienia małoletniej córce zamordowanej zony (z jej pierwszego związku). - Żadna suma pieniędzy nie jest w stanie zrekompensować straty osoby bliskiej. Niemniej sąd musiał rozpatrzyć złożony wniosek o takie częściowe zadośćuczynienie - zaznaczył sędzia.
Marcin K. wysłuchał wyroku ze spuszczoną głową i przymkniętymi oczami. "Tak" - to jedyne słowa, które wypowiedział dziś w sądzie. Potwierdził, że zrozumiał treść wyroku. Jego obrońca adwokat Mariusz Lewandowski już rozważa apelację. W mowie końcowej procesu wnosił, by czyn Marcina K. uznać jako popełniony nagle, pod wpływem emocji i wcześniejszych przeżyć. Jakich? Zamordowana Beata K. rzekomo miała być złą kobietą: pijącą, opuszczająca dom, zdradzającą. To miało jej męża doprowadzić na skraj wytrzymałości psychicznej. Sąd w tę opowieść jednak nie uwierzył.

Jaki przebieg wypadków ustalił sąd? 15 maja 2018 roku Marcin K. podstępem zwabił swoją zonę do mieszkania w kamienicy przy ul. Katarzyńskiej w Golubiu-Dobrzyniu. Wcześniej poinformował ją, że wyjeżdża do pracy za granicę (jest budowlańcem), mieszkanie zostaje puste, a klucz do niego - pod wycieraczką. Beata ma natomiast do odebrania pieniądze. Kobieta przyszła tutaj w ten majowy dzień po godzinie 10.00, wraz z siostrą Żanetą. Klucza jednak nie było...
Gdy okazało się, że Marcin K. jest w mieszkaniu, jego żona - pod wpływem namowy - weszła do niego na rozmowę. Siostra została na korytarzu, Nagle usłyszała krzyki i wołanie pomocy. Gdy wtargnęła do lokalu, zobaczyła, jak Marcin K. zadaje ciosy nożem leżącej Beacie. Jej samej też groził nożem. Zszokowana uciekła, co widział sąsiad. Sprawca zbrodni natomiast ukrył się na strychu.

Marcin K. dosłownie zaszlachtował ofiarę nożem. Zadał jej 8 ciosów w newralgiczne miejsca: piersi, szyję, głowę. Kobieta wykrwawiła się na śmierć. Jej zgon odnotowano w szpitalu o godz. 11.10. Już natomiast o godz. 11.30 policjanci zatrzymali i przebadali alkomatem sprawcę. Mężczyzna miał we krwi blisko 3 promile alkoholu.
Ustalenie stanu faktycznego było możliwe m.in. naocznemu świadkowi zbrodni, czyli siostrze zamordowanej kobiety. Sąd podkreślił, że wbrew twierdzeniom obrońcy, pani Żaneta złożyła zeznania wyważone i nieobciążone skrajnie negatywnym podejściem do Marcina K. (konflikt miedzy nimi trwał od dawna, bo ten m.in. donosił na nią do opieki społecznej). Relację pani Żanety sad uznał za wiarygodną. Oczywiście, bardzo ważne były też zeznania innych świadków oraz opinie biegłych.