- Sama jest sobie winna - mówi właścicielka kamienicy.
Małgorzata do 2007 roku wynajmowała 64-metrowe mieszkanie od Teresy Kowalskiej, właścicielki budynku. Kiedy umowa się skończyła, a później wygasło także tymczasowe zameldowanie w lokalu, kobieta przestała płacić czynsz. Przez ponad rok czasu właścicielka pozwoliła jej jednak zajmować mieszkanie.
- Teraz nagle każe mi się wynosić na bruk! - mówi z pretensjami Małgorzata Nowicka. - Nie mam gdzie się podziać, a w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Nieruchomościami nie chcą mi przyznać mieszkania. Powiedziano mi, że mam zgłosić się do schroniska.
Przedstawiciele miejskiej spółki zapewniają, że nie mają wyjścia.
Rodzina musi wpisać się na komunalną listę
- Wiemy, że sytuacja kobiety jest ciężka - tłumaczy Jolanta Padzik, dyrektor do spraw nieruchomości MPGN-u. - Ale pani Małgorzata nie zabiegała wcześniej o wpisanie na listę osób ubiegających się o mieszkanie w zasobach komunalnych. Nie możemy jej przydzielić mieszkania pomijając osoby, które na tej liście już są. W podobnej sytuacji jest więcej rodzin w Grudziądzu. Dlatego najlepszym rozwiązaniem dla kobiety i jej dzieci będzie tymczasowe zamieszkanie w schronisku. Musi też wpisać się na listę i oczekiwać na lokal komunalny.
Małgorzata ma jeszcze nadzieję, że właścicielka kamienicy jednak nie wyrzuci jej z mieszkania.
Kobieta pokutuje za własne grzechy
- Niestety, kobieta jest sama sobie winna - mówi Teresa Kowalska. - Już w 2006 roku otrzymała ode mnie wypowiedzenie umowy najmu. Prosiła mnie i zgodziłam się przedłużyć zameldowanie i umowę na rok. Później przestała płacić czynsz. Ale i tym razem mogę "pójść jej na rękę". Jeśli zwróci należne mi pieniądze, to pozwolę jej mieszkać jeszcze kilka miesięcy. Jest mi winna ponad 3 tys. zł.