MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanin pił, był w więzieniu i na odwyku. Stał się tatą dla swojego syna, gdy ten miał 11 lat

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Marcin przez lata smakował beztroskie życie. Imprezował, pił wódkę, pracą się nie przejmował. Siedział w więzieniu. - Musiałem dojrzeć do bycia ojcem. No i myślę, że dojrzałem - mówi dzisiaj
Marcin przez lata smakował beztroskie życie. Imprezował, pił wódkę, pracą się nie przejmował. Siedział w więzieniu. - Musiałem dojrzeć do bycia ojcem. No i myślę, że dojrzałem - mówi dzisiaj Pexels.com
Ojcem jest się od chwili narodzin dziecka, nawet jego poczęcia. Marcin z Bydgoszczy został nim, gdy syn miał 11 lat. Mężczyzna przedtem miał burzliwe życie, jak przyznaje, na własne życzenie. Schronisko, więzienie i odwyk zaliczył.

Marcinowi dobrze życie się zapowiadało. W latach 90-tych dostał spadek. To była część mieszkania. Nie zamierzał w nim zamieszkać, więc od innych współwłaścicieli otrzymał spłatę, 40000 złotych. Ładnie, jak na tamte czasy. On jednak ładnie, jak dzisiaj stwierdza, spadku nie wykorzystał.

- Ostro balowałem i w rodzinnej Bydgoszczy, i gdziekolwiek się da, nawet Niemcy zaliczyłem - wspomina 47-latek. - Jak była kasa, to i kumple się znaleźli. Panienki też. Jedną z nich poznałem w Warszawie. Akurat w stolicy przez parę miesięcy mieszkałem i pracowałem. Zatrudnili mnie w biurze. Tam pracowała też całkiem fajna koleżanka. Wybadałem, że jest samotna. Spotykaliśmy się. Myślałem o ożenku. Oświadczyłem się. Odmówiła. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. Innego absztyfikanta wybrała.

Powrót do Bydgoszczy

Jak tak, to Marcin wybrał się z powrotem do Bydgoszczy. W warszawskiej firmie mu bowiem podziękowali za współpracę. Sam sobie winien. Gdy go kobieta odrzuciła, wpadł w imprezowo-alkoholowy trans. - Wcześniej roztrwoniłem pieniądze za mieszkanie. Ostatnia wypłata wystarczyła na bieżące wydatki. Nie było mnie stać na wynajem pokoju w Bydgoszczy. Trafiłem do schroniska dla bezdomnych. Jeszcze przed pobytem w Warszawie w nim bywałem. I bywało, że za łamanie regulaminu, konkretnie: za picie, mnie wywalano. Po paru tygodniach albo miesiącach, wracałem. Kilka podobnych epizodów zaliczyłem. Odwyki tak samo zaliczyłem.
Bezdomnemu pomogła koleżanka. - Znałem ją od lat. Była samotna i bezrobotna, ale mieszkanie miała i to 3-pokojowe. Jej dorosłe dzieci przed laty się wyprowadziły. Gdy dowiedziała się, że przebywam w noclegowni, zaproponowała, żebym się do niej przeprowadził. Skorzystałem z zaproszenia. Tym bardziej, że zaproszenie było nielimitowane. Znajoma pozwoliła mi mieszkać u siebie tak długo, aż sytuacja mi się wyprostuje.

Do tej koleżanki przychodziła inna koleżanka, Justyna.

- Odkąd tam się pojawiłem, to coraz częściej wpadała. Mrugała do mnie oczkami. Podobało mi się to mruganie, i ona. Zaczęliśmy randkować. Nie zauważyłem, że kumpela-właścicielka mieszkania krzywo patrzy. Po czasie zorientowałem się, że chyba we mnie się podkochiwała. Nigdy jednak tego nie powiedziała. Ja natomiast jej koleżance powiedziałem, że mi się widzi. Zacząłem z Justyną być parą. Finansowo było mocno średnio, ponieważ łapałem jedynie dorywcze roboty. Ona nigdzie nie była zatrudniona. Pomoc społeczna przekazywała jej zasiłki.

Kobieta z przeszłością

Przewidywał, że będzie trudno, chociaż finansami się nie przejmował. - Justyna to kobieta z przeszłością, ale naiwnie wierzyłem, że stworzymy stały związek - kontynuuje Marcin. - Gdy się poznaliśmy, miała dziewięcioro dzieci. Ojcami byli różni panowie. Z każdym się rozstała. Koleżanka, u której pomieszkiwałem, oznajmiła, żebym się wyprowadził. Dopiero zorientowałem się, że jej się podobałem. Za późno, już byłem z Justyną.

Wprowadził się więc do narzeczonej i jej gromadki dzieci. - Warunki mieszkaniowe mieliśmy trudne. W gminnym lokalu gnieździliśmy się na dwóch pokojach. W jednym spało sześcioro dzieci, w drugim Justyna, kolejna trójka małych, no i ja.
Z każdym tygodniem bydgoszczanin poważniej zastanawiał się nad rozstaniem. - Znowu dałem porwać się imprezom. Alkohol się lał. I znów znalazłem złe towarzystwo. Dwóch nowo poznanych kolegów poprosiło mnie o przysługę. Miałem zrealizować czek i za wykonanie tej prostej usługi ekstra zarobić. Nie wnikałem, dlaczego oni tego nie zrobią. Pofatygowałem się do banku, już miałem dostać gotówkę. Nadjechała policja, założyła mi kajdanki i wsadziła do radiowozu.
Kilka godzin później Marcin wylądował w więzieniu. - 2 lata w nim spędziłem - wzdycha. - Wyszło na jaw, że czek był podrobiony. Tak dałem się dwóm typom wyrolować.
Po kilku miesiącach osadzony dostał list. - Od Justyny - precyzuje. - Napisała, że zostałem ojcem. Przysłała zdjęcie noworodka. Zaskoczony byłem maksymalnie.

Wizyty domowe

Gdy mężczyzna odzyskał wolność, pojechał do Justyny. - Chciałem zobaczyć syna. Odwiedzałem go raz na 2-3 miesiące. Zawsze w mieszkaniu Justyny. Nigdzie małego nie zabierałem. Do siebie również nie, bo własnego kąta nie miałem. Ponownie przebywałem w schronisku albo u kogokolwiek. Nie obsypywałem syna prezentami, bo brak kasy mi doskwierał. Tylko na Dzień Dziecka oraz na jego urodziny, we wrześniu, coś ode mnie dostawał. Nawet weekendowym tatą dla własnego dziecka nie byłem. Weekendowy to przecież taki, który widuje się z córką czy synem przynajmniej co drugi weekend.

Nastąpił przełom. - Pomyślałem, że albo wezmę się za siebie, albo to będzie mój koniec. Wybrałem pierwszy wariant - wskazuje nasz rozmówca. - Kolejny pobyt w ośrodku dla uzależnionych wreszcie był skuteczny. Do kieliszka przestałem zaglądać. Z balangami też skończyłem. Do zasad, panujących w schronisku, się dostosowałem. Dotychczas pracowałem legalnie, lecz krótko, albo dłużej, bez umowy. Jestem po wypadku. Mam kłopoty z poruszaniem się. Poszukałem stałej pracy w przedsiębiorstwie, zatrudniającym niepełnosprawnych. Z zawodu jestem piekarzem, ale zostałem stróżem. Chyba nade mną czuwał Anioł Stróż. Zacząłem chodzić do kościoła. Nie byłem szeregowym wiernym. Udzielałem się w nim, zresztą nadal pomagam. Uczestniczę m.in. w wydawaniu obiadów dla bezdomnych, samotnych i schorowanych.

Mieszkaniec schroniska przez ponad 6 lat trwał w postanowieniu poprawy. Prowadzący schronisko zauważyli zmianę w swoim podopiecznym. Pomogli mu wnioskować o mieszkanie z zasobów miasta. - Odpowiedź była pozytywna - podkreśla 47-latek. - Przyznano mi kawalerkę. Musiałem przeprowadzić w niej generalny remont. Tak, jak kilka lat wstecz przeprowadziłem generalny remont w samym sobie.

Spotkanie w kościele

Nastał 2021 rok. Mężczyzna był akurat w kościele. Zobaczył Justynę. - Rozmawialiśmy po mszy. Usłyszała ode mnie, że mieszkam wreszcie na swoim. Pewnie, że jej o mieszkaniu powiedziałem. Cieszyłem się z kawalerki, więc kogo znałem, temu mówiłem. Po około tygodniu zadzwoniła, mój numer od dawna miała, ale przedtem z niego nie korzystała. Zapytała, czy mały mógłby mnie odwiedzić. Że też wcześniej o tym nie pomyślałem... Jasne, mógłby. Jego starsza siostra przywiozła mi go autobusem. Dla mnie, poruszającego się przy wsparciu balkonika, przejazd autobusem to ciężka rzecz. Córka Justyny syna podprowadziła mi na piętro i odjechała.

Ojciec i syn zostali pierwszy raz sam na sam. - Mały miał wtedy 11 lat. Oj, spodobało mu się tutaj. Nie mam luksusów, ale każde inne mieszkanie wygląda lepiej niż to, w którym mieszka on, jego liczne rodzeństwo i matka.

Teraz chłopiec ma prawie 14 lat. - Przyjeżdża do mnie regularnie. Gotuję obiady, ogarniamy gry planszowe, filmy puszczamy, wygłupiamy się. Jak mnie biodro i noga mniej bolą, wyruszamy na podbój małego świata. Byliśmy w aquaparku w Poznaniu. Gniezno zwiedziliśmy. Po Bydgoszczy chadzamy. Na zakupy do marketu też. We troje, czyli syn, ja i mój balkonik.
Marcin więcej by synowi świata pokazał. Fundusze nie pozwalają. - Powinienem dostawać ponad 2500 zł miesięcznie, a dostaję niecałe 2000. Komornik zabiera różnicę, to za niespłacone pożyczki. Pieniądze nie są najważniejsze. Najważniejsze, że stałem się tatą swojego syna.

PS. Imię bohatera na jego prośbę zostało zmienione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska