MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Występ w Pekinie Wojciech Knapik zadedykuje córeczce Olimpii

Rozmawiał ADAM SZCZĘŚNIAK
W środę Wojciech Knapik (z lewej) gościł w ratuszu, gdzie z rąk prezydenta Bydgoszczy Konstantego Dombrowicza (z prawej) odebrał piękny zegarek i życzenia sukcesu na olimpijskiej strzelnicy w Pekinie.
W środę Wojciech Knapik (z lewej) gościł w ratuszu, gdzie z rąk prezydenta Bydgoszczy Konstantego Dombrowicza (z prawej) odebrał piękny zegarek i życzenia sukcesu na olimpijskiej strzelnicy w Pekinie. Fot. jarosław pruss
Rozmowa z WOJCIECHEM KNAPIKIEM olimpijczykiem na Pekin, strzelcem Zawiszy Bydgoszcz

- W środę pana i wioślarzy uroczyście żegnał Konstanty Dombrowicz, prezydent Bydgoszczy, wręczając piękne zegarki. Rozumiem, że często pan teraz zerka na czasomierz, bowiem wylot do Pekinu tuż, tuż?
- Rzeczywiście, w Bydgoszczy jestem ostatnie godziny. W piątek jadę do Warszawy, gdzie o 17.00 w siedzibie PKOl złożę, podobnie jak wielu reprezentantów Polski na igrzyska w Pekinie, olimpijskie ślubowanie. W sobotę o 14.00 samolotem czarterowym PLL LOT polecimy do stolicy Chin. Z tego co słyszałem, pierwsza grupa będzie najliczniejsza.

- Do rozpoczęcia igrzysk pozostały dwa tygodnie, czyli czasu na aklimatyzację będzie sporo?
- Mam nadzieję, że tyle wystarczy. Od razu zamieszkamy w wiosce olimpijskiej, do dyspozycji będziemy mieli także olimpijską strzelnicę, ale trenerzy nie pozwolą nam na żaden luz. Przez dwa tygodnie my-strzelcy będziemy mieli regularne zgrupowanie.

- Kiedy powalczy pan o medale?
- W piątek, 8 sierpnia jest oficjalne rozpoczęcie igrzysk, a już w sobotę wystartuję w mojej koronnej konkurencji - pistolecie pneumatycznym. Cztery dni później będę strzelał w dowolnym.

- W Pekinie miał pan już okazję być. W kwietniu rozegrano tam zawody Pucharu Świata. Jakie wrażenia?
- W przeciwieństwie do Greków, Chińczycy już w kwietniu mieli wszystko zapięte na ostatni guzik. Obiekt był gotowy, cała organizacja wyglądała tak, jak ma być w trakcie igrzysk, czyli były już akredytacje, bramki, kontrole, dowożenie specjalnymi autobusami. Mieszkaliśmy w hotelu tuż koło strzelnicy. Klimat nas nie zaskoczył, choć było dość zimno, często padał deszcz, a co gorsza, wiał wiatr, co bardzo krzyżowało wszystkim szyki podczas pistoletu dowolnego. Nie brakowało wtedy zaskakujących wyników. Jeśli taki wiatr będzie w sierpniu, to na otwartej przestrzeni pekińskiej strzelnicy nietrudno będzie o niespodzianki.

- Podobno w Pekinie jest fatalne powietrze. Odczuł pan to?
- Oczywiście! To wielki problem, choć w przypadku strzelców nie daje się aż tak we znaki. Nie wyobrażam sobie natomiast jak będą oddychać na przykład wioślarze czy lekkoatleci. Mieszkałem w Pekinie trzy tygodnie i miałem już dość tego zanieczyszczonego powietrza, wręcz smogu wiszącego nad miastem. Słyszałem jednak, że w ostatnich tygodniach Chińczycy zamknęli część fabryk i ograniczyli liczbę poruszających się po stolicy samochodów. Podobno chcą również rozganiać chmury. Ciekawe czy to pomoże?

- W jakiej jest pan formie, bo starty w pucharach świata, także w Mediolanie i Monachium, nie napawały optymizmem?
- Na pewno nie zaliczę ich do udanych, choć nie wynik był w nich ważny. Szlifowałem formę, delikatnie zmieniając pewne kwestie techniczne, szukając nowych rozwiązań. Teraz wróciłem już do tego, co wyćwiczyłem przez lata i z każdym dniem jest coraz lepiej.

- Zdobył pan na przykład - i to bardzo pewnie - złoty medal w mistrzostwach Polski...
- Nie tak pewnie, bo uzyskałem tylko 582 punkty i z jednym przewagi przystępowałem do finału. Słabo poszły mi szczególnie 2-3 pierwsze serie, lecz później wszedłem w swój rytm, a po dobrym finałowym strzelaniu, na koniec, rzeczywiście, miałem kilka punktów przewagi. Niezłą dyspozycję potwierdzają także ostatnie treningi. Oby tak było w Pekinie!

- Z jakim celem minimum leci pan do Chin?
- W pistolecie pneumatycznym chciałbym, przede wszystkim, awansować do ośmioosobowego finału i to z jak najmniejszymi stratami. W finale wszystko będzie wtedy możliwe, nawet medal. Przed 4 laty w Atenach byłem jedenasty, czas więc osiągnąć coś więcej. W pistolecie dowolnym nie podejmę się typowania, bo to trudniejsze, bardziej loteryjne strzelanie. Zobaczymy.

- W Pekinie będzie miał pan szczególną motywację. Ewentualne dobre miejsce zadedykuje...?
- No tak... Oczywiście, mojej córeczce Olimpii, która właśnie w piątek, w dniu ślubowania, skończy trzy miesiące. Żona i mała czują się dobrze, ale będą tęsknić. Postaram się być z nimi w kontakcie, bo dla nas blisko miesiąc rozłąki to duże wyzwanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska