Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Białorusi na Wspólną

Rozmawiał Krzysztof Ajgel
Nina Czerkies na planie "Plebanii"
Nina Czerkies na planie "Plebanii" Fot. oko cyklopa
Rozmowa z Niną Czerkies białoruską aktorką.

Białoruska aktorka Nina Czerkies gra Lenę w "Na Wspólnej". Jak mówi, doskonale rozumie swoją bohaterkę, bo sama - tak jak ona - też przez laty przeniosła się do Polski, by zacząć życie od nowa. Możemy ją również oglądać w telenoweli "Plebania".

- W jakich barwach maluje się przyszłość Leny?

- Moja bohaterka wyjedzie do Lwowa, by opiekować się mamą, która trafi do szpitala. W Warszawie, pod opieka Agnieszki (Katarzyna Walter), zostanie natomiast jej córka Tamara (Sara Stachowiak). Będzie się uczyć gry na skrzypcach.

- Kiedy pani bohaterka wróci?

- Niby ma do kogo, ale czy i ewentualnie kiedy przyjedzie ponownie do Polski, nie wiem. Wydaje mi się, że będzie dobrze. Lena czuje wsparcie Romana (Waldemar Obłoza), który bardzo chce jej pomóc. Zarówno on, jak i jego żona Ewa (Ewa Gawryluk) nie traktują mojej bohaterki jak pomocy domowej. Cały czas uważają, żeby nie poczuła się gorsza. Lenę krępuje jednak to, że u nich mieszka.

- Przyjechała pani do Polski 20 lat temu. Dlaczego przeniosła się pani do naszego kraju?

- Podczas studiów na wydziale aktorskim w Państwowym Instytucie Sztuki Teatru w Moskwie poznałam mojego przyszłego męża - Polaka (Janusz Grzelązka), który uczył się w konserwatorium muzycznym gry na fortepianie. Pobraliśmy się, a na ostatnim roku studiów urodziłam syna Ignacego. Potem przenieśliśmy się do Łodzi, gdzie przyszło na świat nasze drugie dziecko - Anastazja. Od ośmiu lat mieszkamy w Warszawie.

- Lena miała szczęście i spotkała na swojej drodze życzliwych ludzi, którzy jej pomogli. A jak wyglądały pani pierwsze miesiące na obczyźnie?

- Było mi bardzo trudno. Zostałam sama, bo mąż zaczął wtedy pracować jako wykładowca w konserwatorium w Helsinkach. Wszystko było dla mnie nowe i obce.

Czułam się bezradna. Nie mogłam zrealizować się też jako aktorka, bo opiekowałam się dwójką małych dzieci. Na szczęście poznałam wielu wspaniałych ludzi. Pomagali mi sąsiedzi, znajome mojego męża, żony jego kolegów. Dzięki nim nauczyłam się nawet gotować!

- A jak teraz czuje się pani w Polsce?

- Bardzo dobrze. Robię to, co kocham - jestem aktorką. Myślałam, że pierwszy spektakl, który zrealizowałam w Polsce, będzie moim pożegnaniem ze sceną.

Sztuka opowiadała o tym, że współczesny świat pozbawia nas uczuć. Przy okazji tego projektu powstała jednak grupa teatralna "Dzień śmierci Mozarta". Należę do niej do dziś. Cały czas tworzymy i występujemy. Zapraszam na nasz spektakl "Maligna" na podstawie "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego w reżyserii Asji Łamtiuginy.

- Jakie są różnice między życiem na Białorusi i w Polsce?

- Kulinarne. Od tego się wszystko zaczyna - inaczej gotujemy, mamy inne tradycje. Natomiast w sferze uczuć, spojrzenia na piękno i sztukę, jesteśmy tacy sami.
Polacy to niezwykły naród. Nie pyszny - jak może się wydawać na pierwszy rzut oka - tylko dumny. Dla poczucia godności jesteście w stanie poświęcić wszystko.

- Czy dzieci poszły w pani ślady i uczą się aktorstwa?

- Ignacy ukończył szkołę muzyczną w Warszawie i pojechał na studia podyplomowe do Stanów Zjednoczonych. Uczy się gry na wiolonczeli. Anastazja wybrała fortepian.

Powiedziała mi też niedawno, że zamierza zdawać do szkoły teatralnej. Myślę, że umiejętności aktorskie przydadzą jej się podczas koncertów. Pianiści też muszą wyzwalać z siebie emocje. Niewiele brakowało, a Anastazja zagrałaby Tamarę, moją córkę w "Na Wspólnej". Nie zgodził się jednak na to mój mąż. Powiedział, że wystarczy mu w domu jedna aktorka (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska