W 2006 roku UKE, regulator rynku telekomunikacyjnego w Polsce, wskazał "tepsę" jako firmę, która ma świadczyć tzw. usługę powszechną.
Oznaczało to, że TP ma przyłączać pojedynczych abonentów do sieci, prowadzić Ogólnopolski Spis Abonentów i Ogólnopolskie Biuro Numerów, a także utrzymywać budki telefoniczne. Taki obowiązek Telekomunikacja Polska miała do 9 maja 2011 roku.
Studenci UTP będą praktykować w CERN w Szwajcarii!
Komórka wystarczy
Stanisław Kopeć z Bydgoszczy nie ma wątpliwości, że aparaty telefoniczne powinny zniknąć z naszych ulic. - Kto jeszcze z nich korzysta? - pyta retorycznie. - Mam 79 lat. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni dzwoniłem z budki. Korzystam z telefonu stacjonarnego i komórki. Syn kupił mi specjalny aparat dla seniorów z większymi klawiszami i świetnie sobie radzę z jego obsługą. Uważam, że zamiast wydawać pieniądze na utrzymanie budek, "tepsa" czy inna firma powinny obniżyć abonamenty za telefon czy internet. To by najbardziej ucieszyło przeciętnego Kowalskiego - przekonuje pan Stanisław.
Telefonia Dialog dziękuje Użytkownikowi MM za opisanie oszustwa
Będą szukać następcy TP
Niewykluczone, że budki telefoniczne znikną z naszych ulic. - Nie wszczęliśmy procedury wyznaczenia operatora zobowiązanego do świadczenia usługi powszechnej, w tym również do utrzymania budek telefonicznych. W najbliższym czasie ustalimy z Telekomunikacją Polską zasady, na jakich będzie ona w okresie przejściowym jeszcze realizowała tę usługę - mówi Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Obecnie w województwie kujawsko-pomorskim mamy 2265 publicznych aparatów telefonicznych. Najwięcej w Bydgoszczy - 378. Maria Piechocka, rzeczniczka TP w Poznaniu, wyjaśnia: - Zgodnie z decyzją UKE z 15 listopada 2006 roku, mieliśmy obowiązek utrzymać jeden aparat publiczny na 950 mieszkańców, w tym jeden aparat przystosowany dla osób niepełnosprawnych na 2 tysiące mieszkańców w każdej gminie. Wcześniej musieliśmy posiadać dwa automaty na tysiąc mieszkańców i jedno urządzenie dla niepełnosprawnych na 2 tysiące mieszkańców. W praktyce oznaczało to, że przed 2006 roku takich aparatów było około 76,5 tysiąca, a po 2006 roku - nieco ponad 40 tysięcy.