
Repr. Tomasz Kozłowski, Bunt w Bydgoskim Areszcie Śledczym
5 września 1981 r. zapisał się w historii Bydgoszczy jako dzień największej w historii PRL ucieczki więźniów. Po "wypadkach marcowych" było to kolejne w mieście nad Brdą zdarzenie, o którym mówiła cała Polska.
Około godz. 15.00 ze spacerniaka Aresztu Śledczego przy Wałach Jagielońskich próbował uciec Jacek Cieślewicz. Był podejrzany o kradzież przedmiotów liturgicznych - znacznej wartości - z kościoła farnego.
Ucieczka nie powiodła się. Cieślewicz został postrzelony w plecy.
Przeczytaj również: Bunt w Zakładzie Karnym w Koronowie
Jego wyczyn był iskrą, która podpaliła beczkę z prochem. W areszcie wybuchł bunt. Osadzeni powołali twór zwany Komitetem Protestacyjnym. Pojawiły się malowane na prześcieradłach hasła i flagi.
W rezultacie doszło do zdemolowania zakładu i ucieczki 188 osadzonych. Dzięki interwencji działaczy bydgoskiej "S" (w tym m.in. Jana Perejczuka) udało się opanować bardzo groźną sytuację (na pomoc więźniom ruszył tłum ludzi).
W 2010 r. ukazała się książka młodego historyka z warszawskiego IPN Tomasza Kozłowskiego, zatytułowana "Bunt w bydgoskim Areszcie Śledczym". Oprócz opisu wydarzeń z 5 września Autor analizuje przyczyny kryzysu więziennictwa w PRL.
Czytaj e-wydanie »