https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z miłości do drukarstwa

Hanka Sowińska [email protected]
Jan Matuszczak, bydgoski drukarz od ponad pół wieku.
Jan Matuszczak, bydgoski drukarz od ponad pół wieku. fot. Wojciech Wieszok
Jan Matuszczak, mistrz "czarnej sztuki", nauczyciel wielu pokoleń drukarzy.

Warto wiedzieć

Warto wiedzieć

Ruchomą czcionkę wynalazł Jan Gutenberg z Moguncji. Jako pierwsza w nowej technice została wydrukowana "Biblia". Czcionki wykonane były ze specjalnego stopu ołowiu, cyny i antymonu. Tzw. gorący skład był dziełem zecerów, którzy "pisali w ołowiu" na linotypie (pojawił się w XIX w.)

Gdyby nie Gutenberg, a wcześniej mieszkańcy Dalekiego Wschodu nie moglibyśmy napisać historii człowieka, który przez całe zawodowe życie związany był z drukarstwem. I nawet teraz, gdy jest już na emeryturze uczy młodych, a z ręki nie wypuszcza ołowiano-antymonowo-cynowych literek.

W dobie komputerów oraz cyfrowej techniki zapisywania słowa i obrazów "czarna" sztuka drukarstwa trąci myszką. Ale tak powie chyba tylko ten, kto nie lubi czytać, nie bierze do ręki książek, a do gazet zagląda najwyżej w internecie. Pozostali wiedzą, że przez wieki drukarstwo było sztuką i taką pozostało w niewielkich firmach, które jeszcze się ostały.

Na jednej z ulic w Fordonie niewielki zakład introligatorski prowadzi Jan Matuszczak, inowrocławianin z urodzenia, w Bydgoszczy od 1951 r. Zdobytą i utrwaloną przez dziesięciolecia wiedzę wykorzystuje robiąc drukarskie cymelia - na życzenia wydawnictw i indywidualnych klientów oprawia np. książki w skórę (- Najlepsza jest skóra odzieżowa, którą kupuję w Łodzi). W jego zakładzie wykonana została specjalna kasetka z zameczkami, którą podarowano Janowi Pawłowi II (było to podczas pielgrzymki papieża do Bydgoszczy 7 czerwca 1999 r.).

- W mojej rodzinie nikt wcześniej tego zawodu nie uprawiał. Drukarzem był natomiast mój szwagier, śp. Franciszek Raczyński. Przed wojną drukarze to była elita. Dlatego Niemcy, po wkroczeniu do miasta, zabili tylu wspaniałych drukarzy, w tym również mojego szwagra - mówi Jan Matuszczak (nazwisko F. Raczyńskiego znajduje się na tablicy, która wisiała na kutej bramie w kompleksie budynków Zakładów Graficznych Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych im. Komisjidziś w tym miejscu stoi "Drukarnia" czyli otwarta przed kilkoma dniami galeria handlowa.

W 1956 r. skończył przy ul. Konarskiego ukończył szkołę zawodową, która kształciła drukarzy, zecerów i introligatorów. - Tak się życie potoczyło, że maturę zdałem w wieku 37 lat. Ale nigdy nie przestałem być drukarzem - zapewnia pan Jan.

Pracował w kilku bydgoskich drukarniach, m.in. na ul. Dworcowej 13, na Jagiellońskiej, gdzie znajdowały się zakłady im. KomisjiNarodowej (to najstarsza w mieście drukarnia, została założona w 1806 r.), w drukarni wojskowej przy ul. Dwernickiego.

Wspomina, że ucząc się w Technikum Poligraficznym (wówczas mieściło się przy ul. Sobieskiego) miał przedmiot "estetyka druku". Po latach, jako nauczyciel, sam taki przedmiot wykładał. Uczył także technologii druku, maszynoznawstwa.

- Moim nauczycielem był m.in. Eugeniusz Jeliński, późniejszy dyrektor Zakładów Graficznych Państwowych Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych oraz Zakładów Prasowych przy Dworcowej 13.

Choć jest na emeryturze nadal kształci nowe kadry (obecnie pełni obowiązki przewodniczącego Komisji Egzaminacyjnej w zawodzie "introligator").

Pytany, dlaczego współcześnie wydawane książki są - niestety - słabej jakości mówi: - Sztuką jest dobrze wydrukować. Papier musi być suchy, tak jak drewno.

Grzbiet książki jest frezowany i na gorąco nakłada się klej. Jeśli papier jest mokry to kartki wypadają.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska