W najbliższych dniach zakończą się prace związane z modernizacją - do tej pory dość prowizorycznego - pola biwakowego w Żurze. Służy ono przede wszystkim do obsługi turystycznej spływów kajakowych. Za 330 tys. zł powstały: zadaszone wiaty ze stołami i ławami (w tym jedna wiata z murowanym grillem), miejsce na ognisko z ławkami, boisko do siatkówki plażowej, utwardzony plac do tańczenia o pow. 150 metrów kw., toalety, myjnia naczyń, budynek gospodarczy, stojaki dla kajaków. Cały teren ogrodzono i oświetlono. Wprawdzie robotnicy zejdą z placu budowy w tym tygodniu, jednak pierwsi turyści wodni o funkcjonalności pola będą się mogli przekonać najszybciej w połowie lipca. Tyle zajmie załatwienie wszystkich formalności, poprzedzających wydanie pozwolenia na użytkowanie. Bez niego gmina nie może udostępnić campingu.
Inwestycja prowadzona z takim rozmachem możliwa była tylko dzięki unijnej dotacji, która wyniosła 230 tys. zł.
Nie inaczej wygląda sytuacja w przypadku półwyspu Grzybek. Plany dotyczące tego miejsca są wprawdzie znacznie skromniejsze, niemniej wypoczywający nad kąpieliskiem - głównie osianie - z pewnością docenią trzy wiaty chroniące przed deszczem, ławki, zmodernizowane boisko do siatkówki plażowej, miejsce na ognisko. Przewidywany koszt to 25 tys. zł. Prace ruszą w lipcu i zakończą się w tym samym miesiącu.
Z myślą o dzieciach
Działania te znajdą swoją kontynuację w przyszłym roku. Za sprawą 450 tys. zł plaża w Tleniu ma stać się jedną z lepszych w regionie. - Chyba najwięcej pochłoną, nowoczesne, bardzo funkcjonalne sanitariaty - tłumaczy Michał Grabski, wójt Osia. - Myślę, że atrakcją będzie również spory plac zabaw i zjeżdżalnia do wody.
Na plaży stanie także specjalna wiata mogąca pomieścić około 50 osób i przebieralnia. Podobnie jak w przypadku Żuru, pomyślano także o ogrodzeniu i oświetleniu całego terenu.
Wójt nie ukrywa, że gdyby nie obietnica dotacji, gmina nie narażałby się na taki wydatek. - Z ekonomicznego punktu widzenia nie ma to większego uzasadnienia - dowodzi. - Nawet gdyby liczba wypoczywających zwiększyła się dwukrotnie, to i tak trzeba by długo czekać na zwrot nakładów. Skoro jednak pojawia się możliwość, jaką daje Unia, grzechem byłoby nie skorzystać, nawet jeśli z własnej kieszeni będziemy musieli wydać 100 tys. zł.