Wczoraj dyżurny lipnowskiej komendy na alarmowy telefon 112 odebrał dwa podobne, choć dotyczące różnych spraw zgłoszenia.
W pierwszym przypadku telefonujący przed godz. 10 mężczyzna prosił o pomoc policjantów, ponieważ - jak twierdził - od dwóch dni błąka się po lesie prawdopodobnie w okolicy Jasienia. Jest wyczerpany, a do tego nie wie jak się nazywa oraz gdzie mieszka.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Funkcjonariusze zaraz przystąpili do działań poszukiwawczych, pracowali jednocześnie nad ustaleniem lokalizacji rozmówcy. W niespełna pół godziny później policjanci wytypowali prawdopodobny adres zamieszkania telefonującego mężczyzny, w gminie Tłuchowo.
Jak przypuszczali tak rzeczywiście było. Stróże prawa zastali tam 61-letniego autora zgłoszenia, tyle tylko, że całe zamieszanie okazało się zmyśloną przez niego fikcją. Z tej racji, że mężczyzna był pod działaniem blisko 2 promili alkoholu i zachowywał się agresywnie, zarówno wobec domowników, jaki i funkcjonariuszy, został przywołany do porządku i trafił do izby wytrzeźwień.
Tego samego dnia, po południu, telefonującą na numer alarmowy okazała się mieszkanka gminy Dobrzyń nad Wisłą. Kobieta prosiła o interwencję policjantów wobec awanturującego się i agresywnego konkubenta.
Zaraz pod wskazany adres pojechali policjanci z miejscowego posterunku. Na miejscu zastali 41-letnią autorkę zgłoszenia w towarzystwie kilku osób. Szybko wyjaśniło się, że kobieta przekazała dyżurnemu całkowicie zmyśloną historyjką. Twierdziła przy tym, że zrobiła to dla żartów. Badanie stanu trzeźwości wykazało w organizmie kobiety ponad 3 promile alkoholu.
W obu przypadkach policjanci wzywani byli zupełnie niepotrzebnie, a osoby zgłaszające bezpodstawne interwencje, odpowiedzą za to przed sądem. Za taki wybryk, złośliwość czy niewymowny "żarcik" - grozi kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.
Czytaj e-wydanie »