Sytuacja z oświetleniem na ulicach Świecia wciąż jest beznadziejna. W Święto Niepodległości ludzie musieli się ratować światłem telefonów komórkowych, oświetlali sobie chodniki.
- Proszę zostawić drzwi otwarte. Nie jest tak zimno, a zawsze nieco więcej światła spadnie przechodniom - upominał wchodzących w środę klientów właściciel sklepu monopolowego przy skrzyżowaniu ulic Wojska Polskiego i Krasickiego.
Tam światła zapaliły się kilkanaście minut przed godziną 18, choć kompletnie ciemno było już po 16. Orientację w terenie ułatwiała świecąca elewacja Banku Spółdzielczego, ale niewiele to dawało. Brakowało świateł samochodów, bo ruch był minimalny z powodu wolnego dnia.
- Rozmawialiśmy o tym wczoraj rano w urzędzie. Będziemy reagować - zapewnia Edyta Kliczykowska, kierownik Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Świeciu.
O sytuacji pierwszy raz informowaliśmy w zeszłym tygodniu. Wtedy okazało się, że Enea nie odnotowała zgłoszeń świeckich urzędników o problemach z oświetleniem, choć ci zapewniali, że sprawę zgłaszali.
Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że problem wynika z awarii przekaźnika w Solcu Kujawskim. Tam ma znajdować się główny czujnik, który reaguje na zmierzch w naszym regionie i wysyła sygnał o włączeniu lamp do całej sieci.
Jego naprawa można potrwać jeszcze kilka tygodni, w trakcie których można spodziewać się problemów z odpowiednio wczesnym włączaniem się świateł.
- Zapewniam, że w takim wypadku gmina Świecie zapłaci mniejszy rachunek za prąd - dodaje Kliczykowska. - Płacimy tylko za czas, gdy lampy się palą - przypomina.
Na części ulic w Świeciu jest oświetlenie ustawione według kalendarza astronomicznego i tam lampy powinny włączać się bez problemu. Gorzej jest na arteriach, które powinny reagować na zapadający zmierzch.
Mimo usilnych starań, nie udało nam się uzyskać stanowiska Enei w tej sprawie.