https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zablokowany hamulec

Andrzej Bartniak
Widok kierowców grzebiących pod maską nie dziwi dziś przechodniów
Widok kierowców grzebiących pod maską nie dziwi dziś przechodniów Fot. Andrzej Bartniak
Temperatura spadająca 15 stopni poniżej zera, na przemian z odwilżą, to ostateczny sprawdzian sprawności samochodów. Zwłaszcza tych z silnikiem Diesla. Nie wszystkie auta go zdają.

Kierowcy próbujący odskrobać szyby to już codzienny widok, nie robiący większego wrażenia. Chyba, że ktoś stosuj nietypową technikę oczyszczania szyb. Zainteresowanie niemal zawsze budzą natomiast ci, którzy starają się bezskutecznie uruchomić silnik. W przypadku mrozów rzędu 5-7 stopni, problemy zdarzają się sporadycznie. Wystarczy jednak, by słupek rtęci w nocy opadł do minus 15 stopni i zaczyna się dramat. Znaczenie tego słowa najlepiej rozumieją zwłaszcza ci, którzy muszą dojechać gdzieś na określoną godzinę, a auto zaparkowane przed blokiem nie ma najmniejszej ochoty ruszyć.

Zablokowany hamulec

Jacek Kaczmarek, właściciel zakładu mechanicznego w Kozłowie koło Świecia potwierdza, że wraz z każdorazowym, znaczącym spadkiem temperatury, mechanicy mają znacznie więcej pracy. Wizyta w warsztacie to dla właściciela unieruchomionego pojazdu podwójny stres. Po pierwsze, wiąże się to z wydatkiem, nierzadko znaczącym; po drugie, już samo dostarczenie auta przedstawia spory problem. Holowanie w takich warunkach jest utrudnione. Bezpieczniej można zrobić to na lawecie, tyle, że to dodatkowe koszty. Rzecz w tym, że czasami nie ma innego sposobu.
- Zdarzają się bardzo różne awarie, od rozładowanych akumulatorów, poprzez zamarznięte zamki, hamulce ręczne aż do zapchanych przewodów paliwowych - wylicza Kaczmarek. - Większość kierowców wymienia olej wraz z filtrem paliwa wiosną, tymczasem znacznie lepiej byłoby to robić późną jesienią. Z pewnością pozwoliłoby uniknąć niektórych kłopotów.

Brak dobrych nawyków

Podobne spostrzeżenia ma jego kolega po fachu, mający swój zakład w Świeciu. - Nie nauczyliśmy się jeszcze dobrze przygotowywać swoich samochodów do prawdziwej zimy - stwierdza Wiesław Balcewicz. - To zrozumiałe, zważywszy na to, że przez ostatnie kilkanaście lat silny mróz pojawiał się sporadycznie. Nawet diesle dawały sobie jakoś radę. Przynajmniej do ubiegłego roku. Wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu dotarło do kierowców, że żarty się skończyły.
Najwięcej do powiedzenia na ten temat mają oczywiście właściciele aut napędzanych olejem napędowym, wrażliwych na mróz znacznie bardziej niż te benzynowe. - Dość powszechne są awarie świec żarowych - mówi Balcewicz. - Naprawa może kosztować od 30 do 500 zł w zależności od modelu. Przewody paliwowe również potrafią spłatać niespodziankę, choć nie tak często jak kiedyś, co sugeruje, że poprawiła się jakość paliwa. Mróz na ciężką próbę wystawia też akumulatory i rozruszniki.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska