Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójca z Bodzanowa nadal zamknięty w szpitalu

Barbara Szmejter
sxc
Nieprawdziwe są pogłoski, że Marek D., który zamordował swą żonę i 12-letniego syna, wyszedł na wolność

W styczniu 2004 r. w Bodzanowie w powiecie radziejowskim doszło do makabrycznej zbrodni. 41-letni wówczas Marek D., dotychczas mający bardzo dobrą opinię, gołymi rękami udusił swą żonę Wandę i 12-letniego syna Kamila. Jak twierdził podczas śledztwa, z powodów finansowych chciał zabić także pozostałą dwójkę dzieci, ale "się rozmyślił". Dzięki temu ocalało dwoje młodszych dzieci, mających wówczas 7 i niespełna dwa lata.

Ta zbrodnia wstrząsnęła nie tylko najbliższą okolicą. Marek D. i jego rodzina byli bowiem uważani za spokojnych, bezkonfliktowych ludzi. Krewni zabójcy i ofiary do dziś zadają sobie pytanie o przyczyny tej tragedii. Tymczasem zdaniem biegłych mężczyzna w chwili popełnienia czynu był niepoczytalny. Zgodnie z polskim prawem osoba niepoczytalna nie może odpowiadać przed sądem za swoje czyny.
Zaraz po zbrodni, do której zabójca od początku się przyznawał, Marek D. trafił do tymczasowego aresztu. Był badany przez czterech niezależnych biegłych z zakresu psychiatrii, którzy stwierdzili, że w chwili popełnienia przestępstwa był niepoczytalny. Później jednak zdania psychiatrów były podzielone. Zdaniem jednych nie stanowił już zagrożenia dla otoczenia, nie wymagał hospitalizacji i mógł być leczony ambulatoryjnie. To by oznaczało, że... powinien opuścić areszt tymczasowy i wrócić do domu.
W takie prawo trudno było uwierzyć nie tylko krewnym ofiar, ale także osobom, spokrewnionym z zabójcą. Tym bardziej, że pod opieką rodziny pozostało jeszcze dwoje dzieci Marka D., które także planował zabić - jak wynikało z jego wyjaśnień - ale się rozmyślił.

Tymczasem krewni Marka D. przeprowadzili już wtedy sprawę o ustanowienie zarządcy majątku, pozostawionego bez opieki po śmierci Wandy D. i aresztowaniu jej męża. Chodziło o 12-hektarowe gospodarstwo w Bodzanowie, ziemię w gminie Bytoń, skąd pochodzi i gdzie mieszkali jego rodzice, samochody, maszyny rolnicze. - To była jedna z zamożniejszych rodzin w naszej wsi, niczego im nie brakowało. Tyle tylko, że on nienawidził swej żony. Teraz wymyślił jakiś głupi motyw, żeby wzięto go za niepoczytalnego. Moim zdaniem to tylko gra... - przekonywała jedna z mieszkanek Bodzanowa.
Znaczna część mieszkańców Bodzanowa, z którymi rozmawialiśmy zaraz po zbrodni, była zdania, że Marek D. "będzie strugał wariata". O opinię poprosiliśmy wówczas dr Romanę Ciesielską, znaną włocławską specjalistkę w dziedzinie psychiatrii i biegłą sądową. - Nie znam tego konkretnego przypadku, ale w psychiatrii istnieje pojęcie krótkiego spięcia. Występuje ono wtedy, gdy latami nabrzmiewa jakiś konflikt i sytuacja dochodzi do punktu kulminacyjnego Osoba, która wcześniej była zdrowa psychicznie, ulega krótkotrwałej psychozie i bez żadnego racjonalnego uzasadnienia popełnia jakiś czyn, którego później nie pamięta lub pamięta tylko częściowo. W takich przypadkach orzekana jest niepoczytalność, mimo że przed i po czynie ta osoba jest psychicznie zdrowa.

Sąd orzekł jednak umieszczenia Marka D. w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Ostatnio pojawiły się jednak pogłoski, że mężczyzna jest na wolności. Tym plotkom zaprzecza prokurator Romuald Grosman, szef radziejowskiej Prokuratury Rejonowej. - Marek D. wciąż jest w zakładzie i nic nie wskazuje na to, by miał go opuścić - powiedział nam wczoraj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska