Z Nowym Rokiem tracą pracę. W sylwestra Zachem zamienił się w grobowiec, wręczano kolejne bowiem wypowiedzenia - opowiadają nam pracownicy.
31 grudnia Zachem nadal otaczali ochroniarze i bramki, by nikt, oprócz zatrudnionych, nie mógł wejść do firmy. Z pracą przymusowo żegna się łącznie 600 na ok. 700 pracowników, 104 zostaje.
Nie wszyscy podpisują porozumienia. Dlaczego? - Zarabiam 7 tys. zł brutto, czyli samej odprawy kodeksowej dostanę 42 tys. zł brutto (sześć pensji -red) - mówi pan Adam, jeden z tych, którzy nie przyjęli zwolnienia. - Z dodatkowych pieniędzy wypłaciliby mi wyrównanie do 50 tys. zł brutto, czyli tylko 8 tys. zł brutto. A tak, jeśli mnie nawet wyrzucą po Nowym Roku, w marcu czy kwietniu, zawsze będę o kilka moich pensji do przodu.
Andrzej Werner, _szef zakładowej Solidarności _informuje, że jednak większość porozumienia podpisała. Związkowcy spotkają się jeszcze z zarządem 4 stycznia.
- Musimy porozmawiać o zabezpieczeniu 104 pracowników, którzy zostają w firmie. Przecież wiadomo, że oni, wcześniej czy później, też stracą pracę - podkreśla Werner.
Przypomnijmy, w porozumieniu, zawartym między związkowcami a zarządem firmy, jest mowa, że na dodatkowe pieniądze (czyli więcej niż gwarantuje Kodeks pracy) mogą liczyć tylko zwolnieni do końca 2012 roku.
