Liczba zezwoleń dla informatyków z Ukrainy zmniejszyła się o połowę, specjalistów o 28 proc., a rolników, robotników i rzemieślników o ok. 20 proc.. Najwięcej przybyło lekarzy (+250 proc.), pielęgniarek (+80 proc.) oraz pracowników biurowych (+18 proc.) – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
- W pierwszym półroczu tego roku wydano więcej pozwoleń na pracę dla lekarzy i pielęgniarek z Ukrainy. Spadło za to zapotrzebowanie m.in. na programistów. Jest to zgodne z zapotrzebowaniem wywołanym epidemią koronawirusa. Szpitale były przeciążone, stąd większe zapotrzebowanie na personel medyczny. Natomiast zapotrzebowanie na specjalistów IT udało się zagospodarować wewnętrznym rynkiem pracy- tłumaczy w rozmowie z AIP Monika Banyś, ekspert rynku pracy.
Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy 2020” Personnel Service wynika, że na początku roku Ukraińców zatrudniała co dziesiąta firma w Polsce. W co piątej z nich pracownicy z Ukrainy zajmowali stanowiska średniego szczebla, a wyższego w zaledwie co dziesiątej.
- Warto pamiętać, że zatrudniamy niewielu specjalistów zza naszej wschodniej granicy. Pracownicy z Ukrainy pracują głównie jako kadra średniego i niższego szczebla. Z naszego badania wynika, że nawet 3 na 4 pracowników z Ukrainy pracuje na niższym szczeblu- tłumaczy ekspertka.
Jednocześnie Banyś dodaje, że tych pracowników potrzebują pracodawcy m.in. z produkcji RTV/AGD, przemysłu spożywczego czy logistyki. - W tych sektorach widzimy też rosnące zapotrzebowanie na kadrę ze Wschodu, które zbliża się do poziomu sprzed epidemii. Choć nadal ogólne zainteresowanie pracownikami z Ukrainy jest niższe niż przed epidemią. Pocieszające są najnowsze dane ZUS, z których wynika, że liczba ubezpieczonych cudzoziemców wraca do poziomów notowanych w lutym i jest tylko o 12 tys. niższa – wynosi aktualnie 658 tys- podsumowuje.
