Od niedzieli w Harcerskim Centrum Edukacji Ekologicznej gości 130 osób z zalanych wodą terenów. Są w wieku od ośmiu do 18 lat, z przewagą dzieci 8-12-letnich. Spędzają czas na zajęciach m.in. z wikliniarstwa, ceramiki i rzeźby w drewnie. - Mają tak zorganizowane zajęcia, żeby nie miały czasu myśleć o traumatycznych przeżyciach - mówi komendant HCEE Jerzy Gębara.
Dzieci są też pod stałą opieką terapeuty. Wszystkie zostały również przebadane wczoraj przez lekarza. - W razie potrzeby będą doposażane w ubrania albo inne niezbędne rzeczy - mówi komendant obozu Tadeusz Czechowski. - Póki co, są zadowolone. Nie płaczą za domem.
Nie trzeba ubrań
Ośrodek harcerski przyjął dzieci z terenów objętych powodzią również w 1997 r. Wówczas goście nocowali w wielkich namiotach. Tym razem nie ma takiej potrzeby, choć trzy awaryjne namioty stoją na polu.
Wszyscy zostali rozlokowani w domkach. Nie trzeba im też ubrań ani środków higieny osobistej. - Jeśli ktoś chciałby nas wesprzeć, to może przekazać nagrody, słodycze albo zafundować jakąś atrakcję, na przykład wycieczkę - mówi Gębara, który przewiduje, że łącznie do Funki przyjedzie około tysiąca osób.
Rodzice remontują im pokoje
Chłopaki z grupy Marioli Czyżewskiej podczas zajęć ornitologicznych z lornetkami wypatrzyli dziennikarzy z TVN24. - A ja już byłem raz w telewizji. Jak była powódź - mówi Mateusz Adamski z Pankowa.
Gdy dzieci odpoczywają na wakacjach, ich rodzice remontują zalane domy. Pokój Daniela i Bartka Karabińskich też musi być odnowiony. Mateusz Adamski i Bartek Maruszak mieli więcej szczęścia, bo mają pokoje na górze. Teraz jednak o tym nie myślą. Niecierpliwie czekają na zajęcia z kajaków i z... haftu.