Zapytaliśmy Czytelników „Gazety Pomorskiej” i „Strefy Biznesu”, co sądzą o tym, że niektórzy pracownicy, m.in. Biedronek zlokalizowanych na dworcach PKP i PKS, muszą pracować w wolne niedziele, a ustawa miała im pozwolić spędzić ten czas z rodzinami. Poprosiliśmy również o sygnały, jak firmy narzucają zatrudnionym, co mają robić w tym wolnym czasie.
Urzędniczka: Jestem matką i też pracuję w wolne dni
Piotr z Bydgoszczy komentuje na Facebooku: „Ja mam sygnały, że zgraja urzędników węszy w niedziele, kto i jak omija zakaz handlu”.
Urzędniczka: „Jestem żoną i matką. Nikt mnie nie zapytał, czy zamiast iść na kontrolę, wolałabym zostać wtedy w domu z mężem i dzieckiem. Czyli, również ja muszę pracować w niedziele”.
Stały Czytelnik: „Spotkałem znajomą, która pracuje w markecie. Powiedziała, że zarówno ona, jak i jej koleżanki mają dość zmian. W sobotę przed wolną niedzielą wychodziły z pracy grubo po północy. Nie dość, że zostały dłużej, to jeszcze trzeba było przygotować towar na promocję, która ruszała w poniedziałek. Kobieta nie miała jak wrócić do domu, autobus w nocy nie jeździ, więc mąż musiał po nią pojechać. Całą wolną niedzielę była potwornie zmęczona”.
Wolny dzień w pracy? Czemu nie! Można dorobić kilka stówek
Bartosz K.: „Przeczytałem o bydgoskim sklepie, który zorganizował w wolne niedziele szkolenia dla pracowników. Szef jako powód podał, że przez zakaz zatrudnieni nie wyrabiają godzin na etatach. Idąc dalej tym rozumowaniem, to lepiej, że mają szkolenia, niż by mieli stracić pracę i dochody na życie”.
Michał: „Macie rację. Zawsze można pracowników zwolnić, a tym, którzy zostaną, dorzucić godzin, aby wyrabiali normę”.
Marzena: „Ludzie, co z wami? Wolna niedziela to wolna niedziela! Tak mówi ustawa. Wyjeżdżacie w tym czasie gdzieś z chłopakiem lub dziewczyną, odpoczywacie!”.
Bartosz K.: „To nie jest wolna niedziela, tylko niedziela bez handlu. Proszę nie mylić pojęć. Przecież inni ludzie pracują w tym czasie, m.in. na produkcji czy w usługach”.
Bartosz N.: „ Wielcy biznesmeni nie mogą teraz spać spokojnie z myślą, że pracownik ma wolne niedziele i nie musi harować bez końca za marne 1700 zł na rękę”.
Bogusz: „To nie jest wina pracodawcy, że rząd zabiera ci w podatkach połowę pensji”.
Córka była na dyżurze w szpitalu, a syn wykładał na uczelni
Bartosz N.: „W naszym kraju nie ma kultury prowadzenia biznesu, jaka jest na porządku dziennym w innych krajach. Wystarczy wejść do pierwszego napotkanego marketu w Niemczech, by zobaczyć, że kasjer siedzi w kasie, a nie jeszcze dodatkowo biega, rozkłada towar i usługuje klientom. Polskie firmy muszą nauczyć się pewnych zachowań. Niestety, u nas jest to możliwe tylko za pomocą nacisku prawnego”.
Pani Elżbieta zamiast komentarza umieściła na Facebooku bardzo popularny w ostatnim czasie taki mem:

(Fot. Facebook)
"Cieszę się z wolnego", "Będę miała problem z dojazdami". Podzielone opinie sprzedawców ws. ograniczenia handlu w niedzielę 9x-news/TVN24):