
Zakaz handlu w niedziele. Sklepy miały zwalniać pracowników, a jak jest? [Lidl, Biedronka, Kaufland, Auchan, Polomarket i inne]
Lidl
- Byliśmy dobrze przygotowani na zmiany związane z zakazem niedzielnego handlu - uważa Aleksandra Robaszkiewicz z biura prasowego Lidla. - Mamy stabilną strukturę zatrudnienia. Cały czas się rozwijamy, każdego roku zatrudniając nowych pracowników. Nasz zespół liczy już ok. 17 tysięcy osób. Budujemy kolejne sklepy i centra dystrybucji oraz rozszerzamy sprzedaż. Mamy ponad 600 sklepów oraz 9 centrów dystrybucyjnych. W związku z tym cały czas zwiększamy załogę. Pracownicy to nasz najcenniejszy zasób. Oferujemy i będziemy oferować atrakcyjne zarobki - wyższe od średnich płac w handlu. Gwarantujemy stabilność zatrudnienia i szanse na rozwój w ramach przyjętej ścieżki kariery.

Zakaz handlu w niedziele. Sklepy miały zwalniać pracowników, a jak jest? [Lidl, Biedronka, Kaufland, Auchan, Polomarket i inne]
Auchan
- Jest zbyt wcześnie, po pierwszych trzech miesiącach obowiązywania ustawy, na podsumowania i podejmowanie decyzji w sprawie zatrudnienia - twierdzi natomiast Dorota Patejko, rzecznik Auchan Polska. - Potrzeba na to co najmniej pół roku. Tym bardziej, że kalendarz związany ze świętami był nieporównywalny.

Zakaz handlu w niedziele. Sklepy miały zwalniać pracowników, a jak jest? [Lidl, Biedronka, Kaufland, Auchan, Polomarket i inne]
Pozostałe sieci handlowe ogłaszają w internecie, że szukają pracowników.
Kilka miesięcy temu eksperci straszyli, że przez zakaz handlu sieci będą zwalniać pracowników. Co dziś mówi jeden z nich?

Zakaz handlu w niedziele. Sklepy miały zwalniać pracowników, a jak jest? [Lidl, Biedronka, Kaufland, Auchan, Polomarket i inne]
Zanim ograniczenia w niedzielnym handlu weszły w życie m.in. Andrzej Faliński, niezależny ekspert ds. handlu detalicznego (były dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej sieci handlowe) przekonywał, że duże sklepy mogą z tego powodu ciąć zatrudnienie.
Dziś mówi, że starają się stabilizować zatrudnienie i podnoszą wynagrodzenia.
- Zaczęły tak planować sprzedaż, by nie stracić na wolnej niedzieli. Wydłużyły godziny otwarcia. Odpowiednie promocje przyciągają klientów od poniedziałku do soboty. Jednak z czasem zmiany dotkną także pracowników i nie każdy zatrudniony będzie mógł liczyć, jak w Lidlu, 4 tys. zł brutto na początek. Sieci będą inwestowały w najlepszych pracowników i to oni zarobią więcej, a pozostałym - szukając oszczędności - zaproponują umowy na niecałe etaty. Może to dotyczyć najniższych stanowisk typu kasjerka czy magazynier. Będzie jeszcze większa rotacja jak jest. Nastąpi rozwarstwienie zbiorowości pracowników handlu - przekonuje Faliński.
Porównuje je do zróżnicowania, jakie było w XIX wieku wśród robotników, kiedy to wśród nich wyłoniła się arystokracja. Wkrótce arystokracja wyrośnie - jego zdaniem - także wśród zatrudnionych handlu.