Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakaz handlu w niedziele. Węgry rezygnują z zakazu, a Polska go wprowadzi?

agad
Byliśmy świadkami jednego z protestów przed parlamentem węgierskim przeciwko reformom rządu Viktora Orbána. Widać, że również ta zakazująca niedzielnego handlu nie przypadła do gustu obywatelom.
Byliśmy świadkami jednego z protestów przed parlamentem węgierskim przeciwko reformom rządu Viktora Orbána. Widać, że również ta zakazująca niedzielnego handlu nie przypadła do gustu obywatelom. Agnieszka Domka-Rybka
- Jestem bardzo zdziwiony, ale nie ma to żadnego wpływu, że w w naszym kraju nadal będziemy dążyć do zakazu - twierdzi związkowiec z "Solidarności".

Parlament węgierski zniósł ustawę zakazującą handlu w niedziele. Zrobił to na wniosek rządu po ponad roku obowiązywania przepisów, które nie zyskały aprobaty obywateli - taka zaskakująca informacja obiegła najważniejsze portale internetowe. 

Omijali supermarkety

Serwisy powołują się na słowa m.in. Mihala Vargi, węgierskiego ministra gospodarki, który podkreślił, że mimo wprowadzenia zakazu (od marca zeszłego roku) nie odnotowano spadku obrotów. Przeciwnie, w wielu sklepach nastąpił ich wzrost, a sprzedaż detaliczna w całym kraju wzrosła o 5,6 proc. Nie potwierdziły się też obawy o likwidację miejsc pracy, ponieważ, jak powiedział minister, zatrudnienie w handlu zwiększyło się o 1,8 proc. Zauważono natomiast zmianę struktury handlu - klienci częściej odwiedzali małe sklepy, które w większości nie były objęte zakazem, a rzadziej chodzili do supermarketów.  Varga nie krył jednak, że choć ekonomiczne cele zakazu zostały osiągnięte, pod uwagę trzeba wziąć również, iż przeciwko takim zmianom w prawie występowało wielu obywateli, w tym kobiet, ponieważ zakaz źle wpłynął na ich życie rodzinne w dni powszednie. W tej sprawie miało odbyć się na Węgrzech referendum, ale z powodu zmiany prawa raczej nie wchodzi już w grę. Ustawa wprowadzająca zakaz handlu w niedziele straci moc w dzień po opublikowaniu wtorkowej nowelizacji, co oznacza, że w zależności od jego terminu sklepy mogłyby zostać otwarte już w najbliższą niedzielę - podaje m.in. portal wpolityce.pl.

CZYTAJ: Na Węgrzech mają: zakaz handlu w niedzielę, wyższe podatki dla hipermarketów, franki wymienione na forinty. Możliwe w Polsce?

Restrykcje w niedzielnym handlu obowiązują jeszcze w innych państwach Unii Europejskiej. np. całkowity zakaz w Niemczech, Austrii. Częściowe ograniczenia mają Belgia, Francja, Grecja, Holandia, Luksemburg, Holandia i właśnie Węgry - tutaj w niedziele pracują tylko sklepy rodzinne. 

- To, co stało się na Węgrzech jest dla mnie totalnym zaskoczeniem, ale nie ma żadnego wpływu na Polskę - podkreśla Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej NSZZ Solidarność Pracowników Handlu. - Czyli, jak planowaliśmy, 28 kwietnia przy Komisji Dialogu Społecznego zostanie powołany specjalny zespół, który będzie pracował nad ustawą wprowadzającą zakaz handlu w niedziele. Ekonomiczne przesłanki nie uzasadniają uwolnienia niedzielnego handlu na Węgrzech i mam również wątpliwości co do sprzeciwu społeczeństwa. 

Dopierała powtarza, że nie kojarzy ani jednego pracownika dużego sklepu w Polsce, który byłby przeciwny temu zakazowi: - Znam samotną matkę, która pracuje po południu. Rano nie może być z dzieckiem, ponieważ jest ono w szkole, a, gdy wraca z lekcji kobieta szykuje się na swoją zmianę. W niedzielę też jest w sklepie, więc kiedy ma spędzać czas z córką? Nam chodzi tylko i wyłącznie o to, by przywrócić ten dzień społeczeństwu i rodzinie. 

 Zdrowy rozsadek zwyciężył nad doktrynarstwem

- Spodziewałem się, że kiedyś na Węgrzech zdrowy rozsadek zwycięży nad doktrynarstwem i wreszcie stało się - komentuje JanFaliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza sieci handlowe. - Nie wierzę w zapewnienia tamtejszego rządu, że gospodarka nie ucierpiała z powodu zakazu. Od początku nie przekonywały mnie też argumenty, że klienci kupują tyle samo w sobotę, co w sobotę i niedzielę łącznie. Bzdura! 

Jego zdaniem, w Polsce powinno się jak najszybciej odstąpić od pomysłu zamykania dużych sklepów w niedziele. 

- Nasza gospodarka opiera się przede wszystkim na rynku wewnętrznym, który odpowiada za 60 proc. PKB. Praca w niedziele to jedna siódma całości czasu zatrudnienia. Straty poszczególnych firm handlowych byłyby uzależnione od ich formatu - jeden może na takim zakazie stracić od 3 do 4 procent, inny natomiast od 10 do nawet 12 procent. Zakaz w efekcie uderzy w rynek pracy - uważa Faliński. 
 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska