O wprowadzenie zakazu handlu w niedziele zabiegała z sukcesem NSZZ Solidarność. Związkowcy nie są jednak zadowoleni z kształtu obowiązującej od marca ustawy, ponieważ właściciele sklepów i dużych sieci handlowych szybko znaleźli różne sposoby na ominięcie zakazu.
28 września Solidarność skierowała do minister pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej list otwarty, w którym domaga się nowelizacji przepisów. Chodzi m.in. o wyeliminowanie sytuacji, w których sklepy są czynne w niedziele, ponieważ przekształciły się w placówki pocztowe (tak zrobiły sklepy sieci Żabka).
Związkowcy chcą też rozszerzyć okres obowiązywania zakazu handlu w niedziele. Po jego wprowadzeniu bowiem wiele sieci wydłużyło godziny otwarcia w soboty, a jednocześnie wymaga od pracowników, aby pojawiali się w pracy już tuż po połnocy w poniedziałki.
"Nie istnieje żaden interes prawny lub związany z użytecznością społeczną, aby placówki handlowe były otwarte w godzinach przypadających bezpośrednio przed dniem ustawowo wolnym od pracy oraz godzinach przypadających bezpośrednio w dniu po obowiązywaniu zakazu" - czytamy w liście do minister Rafalskiej.
W propozycji Solidarności zakaz pracy osób zatrudnionych w handlu ma obowiązywać przez 31 kolejnych godzin, czyli od godz. 22 w soboty aż do godz. 5 rano w poniedziałek. Byłyby to godziny zakończenia i rozpoczęcia pracy, co oznacza, że sklepy musiałyby być zamykane w soboty wcześniej niż o godz. 22, a w poniedziałki być otwierane później niż o 5.
Na razie nie wiadomo, jak do tej propozycji odniesie się ministerstwo.
Zobacz też:
Ile zarabia się w Lidlu w 2019 roku? [STAWKI]
60 Sekund Biznesu: Zakaz handlu a zakupy w sieci - zobacz wideo:
