Do tej pory albo nie było okazji, albo pogoda nie pozwoliła.
W Żninie nie od dziś dyskutuje się o tym, dlaczego nie lądują helikoptery Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Hipotez jest wiele. Dotyczą np. niezakończonych prac, rzekomych niedoróbek, czy nawet braku pozwoleń. Prawda jest zupełnie inna.
- Lądowisko jest wpisane przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego do rejestru lądowisk przystosowanych do ratownictwa medycznego. Odbyły się ćwiczenia strażaków z PSP wspólnie z ratownikami ze szpitala, podczas których ćwiczyli jak odbierać i jak przekazywać pacjenta. Natomiast od czerwca, czyli od wpisania lądowiska do rejestru, po prostu nie zaistniał przypadek, żeby helikopter musiał lądować - mówi starosta Zbigniew Jaszczuk.
Jarosław Umiński, zastępca komendanta PSP w Żninie powiedział, że szpital dwukrotnie starał się o przylot śmigłowca ratowniczego po pacjenta do Żnina.
- Lot nie został wykonany ze względu na pogodę. Śmigłowiec w Bydgoszczy nie podniósł się ze względu na niski pułap chmur czy złą pogodę. Dwa razy zapotrzebowanie było, ale nie wykonało go LPR ze względów pogodowych - mówi Jarosław Umiński.
Fakt ten potwierdził też w naszej obecności Roman Pawłowski, dyrektor szpitala.