- Jak wynika z pierwszego naboru, uczniów szkół dziennych, bez dorosłych w tej chwili jest o 10 proc. mniej chętnych do kształcenia się w naszych placówkach - informuje Jerzy Kowalik, szef wydziału oświaty w starostwie w Tucholi. - Nie ma tragedii. Mogę powiedzieć, że nawet lekko odetchnęliśmy z ulgą, bo nie jest źle.
W tej chwili z raportów, które spłynęły ze szkół, wynika, że chce się u nas uczyć 429 uczniów, gdy w zeszłym roku było 479.
Jak zapewnia szef oświaty, jest to w granicach normy. W strategii, która jest opracowana dla edukacji powiatu, jest taki spadek przewidziany, ponieważ szesnaście lat temu było tyle mniej narodzin. To się odbija na naborze. - Pewnie, że idealnie byłoby, gdybyśmy mieli jak najwięcej - dodaje. - Jednak zapewniam, że nie będzie żadnych drastycznych cięć ani zwolnień. Jedynie musimy usiąść i pewnie będzie jakieś ograniczenie godzin.
Nie będzie klasy sportowej, ponieważ nie było chętnych. - Na zebraniach wcześniej były zapewnienia, że młodzi chcą takiej klasy i są zainteresowani, ale ostatecznie nie było tylu, aby utworzyć taki oddział - dodaje Kowalik. - Jednak ten temat nie jest przekreślony. Jeśli tylko będzie chęć, na pewno wrócimy do tego i taka klasa powstanie.
Wykruszyły się typowe klasy o profilu rolniczym, to młodzi decydują, w jakich klasach chcą się uczyć.
Ostateczny wynik we wrześniu, gdy będzie zamknięty nabór, także osób dorosłych.