Mieszkanka spotkała chłopca przy ul. Parkowej w Chełmnie, przed budynkiem internatu. Nie od razu powiadomiła policję. Próbowała pomóc maluchowi sama.
- Powiedziała dyżurnemu, że przez kilkanaście minut razem z chłopcem szukała w okolicy osiedla Kopernika i Młyńskiej jego opiekunów, gdyż nie potrafił powiedzieć jak się nazywa i gdzie mieszka - mówi podkom. Agnieszka Sobieralska, oficer prasowy KPP w Chełmnie. -
W związku z tym, że nikt nie szukał dziecka w tej okolicy, postanowiła powiadomić mundurowych. Dyżurny skierował tam patrol, który przewiózł chłopca do komendy i rozpoczął poszukiwania opiekunów, ponieważ nikt nie zgłosił zaginięcia dziecka. Policjanci między innymi dzwonili do swoich znajomych z miasta z pytaniem czy w ich okolicy nikt nie szuka malucha. Dopiero kiedy dodzwonili się na teren ogródków działkowych na Powiślu okazało się, że trwają tam poszukiwania. Oprócz rodziców Kamila szukali sąsiedzi i właściciele altanek.
Policjanci pojechali na działki z maluchem, gdzie czekali na niego rodzice.
Przeczytaj również: Skąd u maleństwa siniaki i złamania? Półroczna Patrycja na razie nie wróci do rodziców
- W tej sprawie zostali przesłuchani opiekunowie czterolatka i kobieta, która zaopiekowała się nim - dodaje Agnieszka Sobieralska. - Śledczy ustalili, że tego popołudnia Kamil bawił się przed altanką działkową z innymi dziećmi przebywającymi na działkach. W tym czasie jego tata opiekował się trójką pozostałych pociech, natomiast mama była na wywiadówce u jednego z nich. Zarówno matka, jak i ojciec, byli trzeźwi i oświadczyli, że taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy.
To, jak Kamil znalazł się przy ul. Parkowej wędrując aż z Powiśla oraz czy rodzice sprawowali odpowiednią opiekę nad dziećmi wyjaśni postępowanie, które prowadzą chełmińscy policjanci.
- Na pochwałę godną naśladowania zasługuje postawa kobiety, która widząc rozpłakane dziecko nie przeszła obojętnie i postanowiła mu pomóc - podkreśla policjantka.
Czytaj e-wydanie »