Statystycznie, a wielu nie ma nawet tyle! Marzy nam się zarabiać tyle, ile mówią statystyki, bo ja nawet nie mam 2 tys. zł brutto miesięcznie - twierdzi pani Alina, ekspedientka w sklepiku w Strzelnie (powiat inowrocławski).
I to wcale nie jest odosobniony przypadek. Gdy zbieraliśmy dane do "Kujawsko-Pomorskiej Listy Płac 2012", wielu mieszkańców regionu, którzy się tam wpisali, miała mniej niż statystyczna pensja.
"Ludzie, skąd w ogóle się biorą średnie, przecież normalny robol ma góra 1800 brutto" - napisał lukasz na forum Strefy Biznesu.
GUS podał zaś w piątek, że przeciętne wynagrodzenie w naszym województwie - za pierwszy kwartał tego roku - wyniosło 3.255,64 zł brutto miesięcznie. Jest źle! Gorzej płacą tylko w Lubuskiem (3.224,58 zł brutto) , Podkarpackiem (3.218,95 zł) i Warmińsko-Mazurskiem, którego mieszkańcy dostają najmniej w kraju, bo 3184,72 zł.
Najwyższe pensje są tradycyjnie na Mazowieckiem - statystycznie to aż o ok. 1500 zł brutto miesięcznie więcej niż u nas. Statystyki podnosi oczywiście Warszawa. Tylko w tym w regionie średnia pensja w pierwszym kwartale tego roku przekroczyła 4 tys. zł brutto.
Dobrze zarabia się też np. na Śląsku, o 650 zł brutto więcej niż na Kujawach i Pomorzu, czy na Dolnym Śląsku, gdzie dostają 440 zł więcej.
Andrzej Sadowski,_ ekonomista z Centrum im. Adama Smitha _podkreśla, że zawsze były i będą dysproporcje płacowe między regionami: - Ja bym się jednak nie zachwycał pensjami warszawskimi, gdzie koncentruje się przemysł finansowy. Są prezesi, którzy zarabiają 1 mln zł miesięcznie, a ktoś innym może liczyć na 2 tys. Średnio wyjdzie najwięcej w kraju.
Ekonomista mówi, że są województwa, m.in. kujawsko-pomorskie, gdzie nie ma tylu ofert pracy, co na Mazowszu: - Jednak także koszty życia i wymagania wobec pracowników są niższe, więc, siłą rzeczy, zarabia się mniej. W tym rolniczym regionie łatwiej o pracownika, niż w stolicy, gdzie wymagania są wyższe. Firmy muszą postarać się, by znaleźć dobrego specjalistę. Przyciągną go tylko wysoką pensją.
