Na frontonie rudery przy ul. Długiej w Nakle od dawna był ostrzegający napis, że dom grozi zawaleniem. Nie wszystkich jednak to odstraszało. Tajemnicą poliszynela było, że nieformalną noclegownię zrobili tu sobie bezdomni. Dlatego natychmiast podniesiono alarm, gdy w Komendzie Powiatowej PSP w Nakle odebrano w niedzielę sygnał o zawaleniu się stropu.
Wysłany na miejsce zastęp stwierdził, że strop zawalił się na przestrzeni 30 metrów kwadratowych, zasypane zostały dwa pomieszczenia pustostanu. Nie było pewności, czy ktoś nie ucierpiał, dlatego - do pomocy przy przeszukiwaniu gruzowiska - wezwane zostały kolejne jednostki ze Ślesina, Potulic, Paterka, Cukrowni Nakło.
Przeczytaj również: Pięć rodzin nie może wrócić do swoich mieszkań. W tej kamienicy groziło katastrofą!
- Ulica została zamknięta dla ruchu od rynku do ul. Noteckiej. Akcja przeszukiwania rumowiska trwała ponad cztery godziny. Nikogo nie znaleziono - relacjonuje mł. bryg. Sławomir Murawski, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Nakle. To on kierował działaniami strażaków.
Informacja o katastrofie przy ul. Długiej postawiła na nogi powiatowy i gminny zespół zarządzania kryzysowego. Pojawił się też zastępca powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. W poniedziałek wydana miała być decyzja o nakazie rozbiórki rudery przy ul. Długiej oraz zabezpieczeniu jej tak, by nikt z postronnych nie miał tam wstępu. - Do tej pory nie otrzymaliśmy jeszcze potwierdzenia, że tak się stało - usłyszeliśmy wczoraj po południu w komendzie PSP w Nakle. Obiekt jest współwłasnością wielu osób. To też rodzi problemy. - Nie wiem jak jest teraz, ale gdy w 2011 r. gasiłem tu pożar, właścicieli było aż kilkunastu - mówi Sławomir Murawski.
Czytaj e-wydanie »