Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze wygrają silni

Rozmawiał Roman Laudański
Rozmowa z ALEKSANDREM GUDZOWATYM, dyrektorem naczelnym przedsiębiorstwa Bartimpex

     - Mariusz Kamiński, kandydat na szefa przyszłego urzędu antykorupcyjnego już wymienił m.in. pańskiego nazwisko...
     
- A później mówił, że to tylko hipoteza, a nie fakty, które miały miejsce. Poprosiliśmy pana premiera o wszczęcie postępowania administracyjnego w sprawie zachowania swojego urzędnika. Premier nie musi na to odpowiadać, to nie leży w jego obowiązku choć można by było oczekiwać jego reakcji w zgodzie z dobrym obyczajem, poziomem prawa i sprawiedliwości oraz dobrego obyczaju... Nikt nas nie przeprosił. Skierowaliśmy sprawę do prokuratury i niech tam rozstrzygną, kto ma rację. Niepokojące jest zjawisko, co potwierdza historia, że co nastaje nowy rząd, to od nas zaczyna. Jesteśmy firmą, od której "wypada" zacząć agresję... Jeżeli tak jest, to chylę pokornie głowę. Gdybyśmy my chcieli zrobić jakikolwiek "numerek", który zadowoliłby pana Kamińskiego, to skompromitowalibyśmy sami siebie. Przecież możemy stworzyć "inżynierię" umożliwiającą nie płacenie podatków. A zapłaciliśmy już około miliarda złotych podatku od dochodów, a w tym roku będzie pewno co najmniej ze sto milionów. Moglibyśmy zmniejszyć tę wielkość, wystarczyłoby powołać firmę zagraniczną, przez którą szedłby transfer pieniędzy. A tego nie robimy. Płacimy podatki, z coraz mniejszą przyjemnością, bo jesteśmy w Polsce niedoceniani. Radość z obowiązku podatkowego może się znudzić.
     - Politycy zafundują nam coś innego oprócz igrzysk?
     
- Ciągle uważam, że naród powinien sam się uratować, byle nie w formie kataklizmu.
     - To prawie rewolucyjna wizja?
     
- Jak będziemy wszyscy tak na siebie wściekli, to zaczniemy palić stosy i tym się to wszystko może skończy. Oczywiście, ludzie bogaci mają szansę trafić na stosy w pierwszej kolejności. Przy panującym braku tolerancji jest to bardzo prawdopodobne.
     - Polski rząd przedłużył o rok nasza obecność w Iraku. Dwa lata temu Bartimpex szykował się do robienia interesów w tym kraju.
     
- Świat został opanowany przez globalne firmy, które rozdając karty decydują o wszystkim. Mają pieniądze, możliwości i armie ludzi służących im do utraty tchu. I jeżeli w konfrontacji z globalnym światem pojawia się tak mały świat, jakim jest Polska, to nikt nie ustąpi nam pierwszeństwa. W konfrontacji z dużymi firmami nie mamy za dużo szans i to nas spotkało na Bliskim Wschodzie. Wszystkie międzynarodowe przetargi są tak ustawione, że wygrywają je wyłącznie silni.
     - Kolejne rządy traktują nasz udział w Iraku jako realizację hasła "za naszą i waszą wolność", a może już czas zarobić coś na tej wojnie?
     
- Uważam, że na wojnach nie wolno zarabiać, ale to co mówię jest naiwne i nieprzekonywujące. Taki pieniądz pobrudziłby mnie
     - Było konsorcjum kilkudziesięciu polskich firm chcących zarobić w Iraku. Bartimpex z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi szykował projekty...
     
-...z tego nic nie wyszło! Zarobił tylko Bumar. Ciągle utrzymujemy tam nasze przedstawicielstwo, ale jest jeszcze inna, niekorzystna dla nas prawda: rozwój sił wytwórczych na świecie, tak zwana praca uprzedmiotowiona, tak się rozłożyła, że najwięksi są najtańsi. My jesteśmy za drodzy. Każda polska oferta na zewnątrz nie wytrzymuje konkurencji. Czy to jest jakaś nonszalancja w składaniu przez nas ofert, czy brak możliwości? Zaobserwowaliśmy, że we wszystkich irackich przetargach polskie firmy były o jedną trzecią za drogie.
     - Politycy zapewniali nas, że Irakijczycy będą patrzeć przychylnie na tych, którzy im pomagają. I co?
     
- No, patrzą przychylnie...
     - Na ich prośbę będziemy dłużej w Iraku.
     
- To nie pomaga. Niestety, nie mamy międzynarodowego prestiżu. Z różnym uśmiechem mówi się o Polsce i Polakach. Inaczej uśmiechają się Rosjanie, inaczej Amerykanie. Niektórzy ze złością, inni z pobłażliwością. Ciągle kłócimy się między sobą, co nie poprawia naszego wizerunku. Ciągle też jesteśmy najważniejsi i najpiękniejsi, a to nie jest sposób na przebywanie w świecie.
     - Chyba tylko Włodzimierzowi Cimoszewiczowi, gdy był ministrem spraw zagranicznych, wymsknęło się, że pojechaliśmy do Iraku po to, by uzyskać dostęp do źródeł surowców.
     
- Polska nie jest krajem potrzebującym dużo surowców. Zużywamy 14 mld metrów sześciennych gazu, Ukraina między 90 a 100 mld, a Niemcy trochę mniej. Nie wiem, czy potrzebny jest nam dostęp do źródeł wydobycia, nam potrzebny jest dobry system zakupu gazu i ropy. Własne lub dzierżawione źródła mogą pomóc w handlu z całym światem.
     - Niedawno Rosja przykręciła Ukrainie gazowy kurek, jaka z tego płynie dla nas lekcja? Może należałoby powołać komisję śledczą do spraw zaniechania umowy z Norwegami na budowę północnego gazociągu?
     
- Niestety, gaz rosyjski stał się gazem politycznym. Nawiasem mówiąc, kiedyś przewidywałem taką sytuację. Za chwilę, jak będzie gazociąg pod Bałtykiem, Ukraina, Gruzja czy Polska będą uzależnione od Rosji w prosty sposób. Do tego potrzeba jest dywersyfikacja, o której wszyscy mówią, ale nikt nic nie robi. Może sprawa z Ukrainą uzmysłowi Rosji, że jest jej potrzebna druga nitka gazociągu jamalskiego? W sprawie podniesienia ceny gazu dla Ukrainy uważam, że może metoda była niewłaściwa, ale nie ma powodów, dla których Ukraina ma być faworyzowana. Nie widzę nic złego w tym, że chcą więcej. Jest nawet jedna korzyść: to unormuje ceny metali. Ukraina, korzystając z niskich cen gazu, była bardzo tania w metalurgii. Dywersyfikacja jest potrzebna. Szkoda, że nie ma komisji śledczej w sprawie Norwegii. I chyba dlatego jej nie ma, że ci, którzy o tym mówili, jednak zdają sobie sprawę, że Norwegia była wirtualna. Na gaz z Norwegii zgoda, ale nie na gazociąg z Norwegii! Dla gazu z Norwegii miał być gazociąg Bernau-Szczecin, co zostało uniemożliwione. Natomiast gazociąg z Norwegii jest nonsensem ekonomicznym, politycznym i technicznym!
     - Gazoport będzie lepszy?
     
- Nie powinniśmy mówić o gazie "zamiast gazu rosyjskiego", tylko o gazie "obok gazu rosyjskiego". Rosjanie nie mogą ciągle dowiadywać się, że chcemy im skasować obowiązujący kontrakt, choć sami się tak zachowują. W biznesie nie ma wojowników. Tu muszą być partnerzy. Jak wreszcie Rosjan zirytują nasze teksty, to pokażą nam, jacy są silni! Ktoś musi być mądrzejszy. Powinniśmy zmienić język kontaktów. Pomysł na port gazowy jest słuszny pod jednym warunkiem, że znajdziemy miejsce dla tego gazu! I nie "zamiast rosyjskiego", bo nim zdążymy go zbudować, to już będziemy mieli kryzys energetyczny. Nie wiem, czy gazoport należałoby wybudować w Gdańsku czy w Świnoujściu skąd - w miarę potrzeby - można byłoby sprzedawać go Niemcom. Zastanawiamy się, czy nie zaproponować rządowi atrakcyjnej oferty budowy gazoportu wraz z jednym z naszych partnerów amerykańskich, ale trochę boimy się, że będzie to tylko okazja do dokuczenia nam.
     - Chcielibyście wrócić do pomysłu na gazociąg Bernau-Szczecin?
     
- On wystarczyłby na tyle gazu, ile potrzebujemy. Gaz mógłby płynąć nim w obie strony. Mamy dostęp do ziemi, budowa potrwałaby półtora roku, a ten pomysł przeszkadza pewnym globalistom od handlu gazem. Gazowa pętla wokół Polski została zaprojektowana bez gazociągu Bernau-Szczecin. Dziwię się tylko, że tym globalistom pomagają polscy politycy. Nie wyobrażałem sobie tego w najczarniejszych snach, ale stało się. Nie można też zacząć budowy gazociągu bez kontraktu na gaz, a kto go podpisze? Przecież trzeba na to znaleźć finansowanie. Szukamy najcudniejszych dróg, a pomijamy najłatwiejsze. I nie wynika to z braku wysiłku intelektualnego, a z czegoś gorszego - niechęci i głupoty. Gazociąg Bernau-Szczecin po polskiej stronie liczyłby tylko 28 kilometrów, a przeciwstawiano mu 800-kilometrowy przez Bałtyk! Nawet jeżeli komuś przeszkadzało, że wymyślił to Gudzowaty, to mógł pomóc wybudować go, a później znacjonalizować. Wyrolowałby tego Gudzowatego, ale gazociąg by był! Czyli nie chodzi o osobę, firmę, jak się próbowało w swoim czasie mówić, tylko o to, żeby nie było tego gazociągu! A to jest już inna motywacja. Na pewno nie polska!
     - A czyja?
     
- ...
     - Prezydent Kaczyński lepiej dogada się z Rosjanami niż Aleksander Kwaśniewski?
     
- Każdemu nowemu prezydentowi i rządowi trzeba pomóc i życzyć im, żeby im dobrze wyszło. Przecież nie chodzi tu o osobiste sprawy, ale o nas, Polaków. Na miejscu Rosjan postarałbym się, żeby nasz obecny prezydent osiągnął sukces. Ustąpiłbym. Teraz jest dobra okazja - coś umiera, coś się rodzi i są nowe czasy. Prezydent ma dużą szanse poprawienia stosunków, które są po prostu nienormalne! W polityce doszli do głosu wojownicy albo sportowcy bijący dla siebie kolejne rekordy. Takie zachowanie cechuje tych, którzy rujnują, a tego nie potrzebujemy.
     - W jakich kategoriach osądzać Schroedera, który najpierw jako kanclerz Niemiec podpisuje z prezydentem Putinem umowę na budowę gazociągu po dnie Bałtyku, a później - już jako były kanclerz - w tej spółce znajduje sobie pracę?
     
- Trzeba dać mu spokój. A - jak widać - protekcjonizm ma różne twarze, choć jest elementem międzynarodowej współpracy. Przecież gdyby okazało się, że on pomagał Rosjanom w czasie pełnienia urzędu, to można byłoby mieć wątpliwości, a tak - proponuję nie zauważać tego zdarzenia. Może on, pracując w Rosji, będzie lepiej pilnował niemieckich interesów? Jeżeli dojdzie do konfrontacji interesów Polski, Rosji, Niemiec, Ameryki, Francji, to oni zawsze wybiorą Rosję, ponieważ z nią trzeba się liczyć. Mam nadzieję, że zdaje sobie z tego sprawę prezydent Kaczyński. Z sąsiadami można się nie lubić, ale nie wojuje się z nimi.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska