Odezwał się do nas Piotr Piasecki, który był jednym z interweniujących w czasie incydentu z rzekomym pedofilem. Jego zdaniem kwalifikacja zachowania mężczyzny przez policję nie jest prawidłowa, a przypomnijmy wlepiła ona mandat za próbę załatwiania potrzeb fizjologicznych na rynku, nie doszukując się niczego innego.
- To nie było to - opowiada Piasecki. - Dla mnie jak ktoś sika, nawet w miejscu niedozwolonym, to nie ma problemu. Tu było coś innego. Ten facet się obnażył. Przy dzieciach. Dlatego ktoś krzyknął do niego: - Co ty robisz? Potem ja też dopadłem do tego mężczyzny. Jestem uczulony na takie zachowania, też mam dzieci...Według mnie trzeba reagować w takich sytuacjach, bo jak nie będziemy tego robić, to może dojść do nieszczęścia...
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Piasecki krytykuje, że nie można było sprawdzić tego, co się stało, bo kamery nie działały. Ubolewa, że policja przyjechała dopiero po 35 minutach, a na rynku nie było ochrony.
Sprawdziliśmy. Jak wyjaśnia Arkadiusz Megger, komendant Straży Miejskiej faktycznie kamery z ratusza nie obejmowały rynku, bo zasłaniała widok scena. Z kolei te na Kościuszki nie zarejestrowały zdarzenia, bo tam też widoczność była prawie żadna. Wniosek? Faktycznie jest problem przy tak masowych imprezach z odtworzeniem wydarzeń, gdyby coś się stało. - Pierwsze słyszę, że nie było ochrony - śmieje się Roman Guzelak, prezes Promocji Regionu Chojnickiego. - Byli i ludzie, i specjalny pojazd do monitorowania rynku, od piątku do niedzieli. Nawet w nocy.
Co zdarzyło się na rynku? Wersje świadków i policji, jak widać, są sprzeczne.
INFO Z POLSKI 22.06.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju