Od dziecka lubię liczyć. Pamiętam, że zawsze lubiłem liczby i zabawy nimi. Musiałem coś dodawać i odejmować. Czuję się pewniej w przedmiotach ścisłych - przyznaje Krzysztof Kozakiewicz. Choć sukcesami może poszczycić się także z innych przedmiotów. Nic dziwnego, w końcu jest stypendystą dwóch programów Urzędu Marszałkowskiego - Humaniści na start! oraz Prymus Pomorza i Kujaw. Teraz pilnie przygotowuje się na kolejny etap konkursów kuratoryjnych. Już w lutym odbędzie się finał - etap wojewódzki. - Zakwalifikowałem się z chemii, matematyki i historii - przyznaje. - Zabrakło mi dwóch punktów z fizyki. Tu poległem na magnetyczności, to materiał z klasy ósmej. Na każdy z tych konkursów musiałem znać program z klasy siódmej i ósmej. Wziąłem udział także w konkursie z biologii, informatyki, geografii, języka polskiego oraz angielskiego. Pokonałem eliminacje szkolne, ale na rejonowych poszło troszkę gorzej. Za dużo materiału - przyznaje rezolutnie Krzysztof.
Z większości przedmiotów wykracza poza ramy programowe. Nie ukrywa, że lubi się uczyć. Dużo czyta.
- Z nauki z historii pomagała mi troszeczkę mama, która jest nauczycielką tego przedmiotu w naszej szkole. Nie dałbym sobie rady z przygotowaniami, gdyby nie nauczyciele moja wychowawczyni Beata Gachewicz i pani Elżbieta Dąbkowska - dodaje. - Już pani od chemii zapowiedziała mi, że we ferie będziemy spotykać się co kilka dni, żeby przećwiczyć materiał z klasy ósmej.
Z nauką przedmiotów bieżących nie ma problemu. Jednak powtarza sobie materiał. W domu dużo czasu poświęca na naukę. Nawet we wakacje chwile poświęca na lekcje i zdobywanie dodatkowej wiedzy.
- Na szczęście mój starszy brat, który uczy się w płockim liceum, pokazał mi, jak dobrze wykorzystać czas. Robię sobie też przerwy. Często to rysowanie prac na plastykę, ale znajduję też chwilę na gry komputerowe. Nie znam chłopca w moim wieku, który nie chciałby sobie czasem odpocząć i pograć - odpowiada z uśmiechem.
Gdy znajdzie chwile między zajęciami grywa w szachy i tu ma także wiele osiągnięć. Uczy się także w szkole tanecznej, obecnie jest w klasie D tańca towarzyskiego. Nie ukrywa, że nauka tańca dodaje mu pewności siebie na parkiecie podczas szkolnych dyskotek.
W klasie i w szkole, bo jest najlepszym uczniem tej tłuchowskiej placówki, nikt go nie wyzywa. Słowo „kujon” uznaje za komplement. Jest przewodniczącym samorządu szkolnego, bo w wyborach na początku roku szkolnego zdobył największą ilość punktów.
- Mam bardzo fajną klasę. Raczej mnie motywują do działania i gratulują, nikt mnie nie krytykuje, ani nie wyśmiewa. Na koniec roku jeden z kolegów żartował, że poprosi tatę, żeby mnie z dyplomami odebrał tirem. Nie jestem też uczniem, który nie chce pomóc innym. Pomagam w pracach domowych i nauce - dodaje.
Pomaga kolegom, jednemu ze starszej klasy, w matematyce. Nie ukrywa, zdobytą wiedzę. W planach ma technikum w Bydgoszczy lub liceum w Płocku. Z części egzaminów na koniec szkoły podstawowej jest zwolniony, ale nie wybiega tak daleko w przyszłości, bo jak mówi, to dopiero za rok.
Marzeń, ma niewiele. Rezolutnie odpowiada, że ma wszystko, co potrzebuje.
- Chciałem mieć średnią 6,0 i się udało, marzyłem o byciu laureatem z matematyki, też się spełniło - odpowiada. Planuje studia na kierunku fizyka lub informatyka i chciałby pracować w firmie komputerowej, najlepiej w Szwajcarii.
Pytany na co, przeznaczy pieniądze ze stypendiów, odpowiedział, że stawia na swój rozwój. - Chce pojechać na dwa obozy językowe, zapłacę za lekcje przygotowujące do konkursów, zakup pomocy naukowych oraz wyjazdy edukacyjne - stwierdził. - Cieszę się, że dzięki mojej ciężkiej pracy coś już osiągnąłem i na pewno dalej będę się starał.
