MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowie. Jaki klimat w bydgoskich szpitalach i przychodniach?

Dominika Kiss-Orska
sxc
Podczas ostatnich tygodni grypa kładła pokotem wszystkich - od najmłodszych po najstarszych. Postanowiliśmy sprawdzić, czy sytuacja powoli się klaruje, czy wirus nam odpuści.

Sytuacja była na tyle krytyczna, że w dwóch bydgoskich szpitalach, w zeszłym tygodniu podjęto decyzję o zakazie odwiedzania chorych.

Kiedy koniec zakazu?

Postanowiliśmy dowiedzieć się, czy coś się w tej sprawie zmieniło. Kamila Wicińska, rzecznik prasowy szpitali uniwersyteckich w Bydgoszczy mówi "Pomorskiej":

- W szpitalu uniwersyteckim nr 1 im. dr Jurasza udało się uniknąć sytuacji podwyższonego ryzyka. Cały czas lekarze monitorowali stan pacjentów i nie było potrzeby wprowadzać zakazu odwiedzin. W Bizielu spada liczba przeziębień. Według dyrektora jest to pozytywny efekt jego decyzji odnośnie izolacji chorych od odwiedzających. W piątek będą szczegółowe informacje na ten temat i wówczas dyrekcja, być może w niedzielę, odwoła decyzję o zakazie.

W szpitalu dziecięcym nadal nie można odwiedzać milusińskich. Każdy maluch może być jednak pod opieką jednego, zdrowego rodzica, dziadka czy innego opiekuna.

Sytuacja w przychodniach

Czytelnicy w ciągu ostatnich dwóch tygodni informowali nas o niebotycznych kolejkach do lekarzy pierwszego kontaktu, a także o problemach z dostaniem się do nich.
Skontaktowaliśmy się z dr Marią Połońską, dyrektor poradni ogólnej, przy ulicy Łomżyńskiej 51a. Zapytaliśmy, czy są widoki na większy luz wśród pacjentów przychodni.

- Najwięcej pacjentów zaatakowanych przez wirusa grypy zaobserwowaliśmy w poradni dziecięcej. U nas sytuacja się stabilizuje. Na początku fali zachorowań było nam ciężko, ponieważ mamy kłopoty kadrowe. Jednakże sezon zachorowań, jak zwykle, miał swój początek i powoli dobiega końca. Myślę, że pozytywny wpływ na poprawę sytuacji będą miały zbliżające się ferie. Dzieci będą siedzieć w domach i nie będą bawić się w tak dużych skupiskach, jak szkoła. Tym samym nie będą miały szansy na złapanie choroby. A dzieci, jako że mają słabszą odporność, zarażają się łatwiej niż dorośli, których w ostatnim ogniwie i tak "częstują" wirusem. I koło się zamyka.

Podobnie rzecz się ma w poradni ogólnej, przy ulicy Kołłątaja 9.

- Zdecydowanie widać poprawę zdrowia wśród naszych pacjentów. Zwykle największy "atak" mamy w poniedziałki. Sporo jest wizyt domowych, ponieważ gorączka zwala z nóg i pacjenci nie są w stanie się do nas stawić osobiście. Mimo tłumów, które jakiś czas zalewały naszą przychodnię, nikt nie został odesłany z kwitkiem i każdym pacjentem odpowiednio się zajęliśmy - zapewnia dr Krystyna Fadel, dyrektor przychodni.

Trzeba mieć nadzieję, że wiosna już niebawem do nas przyjdzie i tym samym skończą się dobre czasy dla wirusów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska