https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po tragedii w Krakowie poszliśmy do szpitala w Bydgoszczy i zapytaliśmy o zasady kontroli. Lekarze chcą szkoleń

Maciej Czerniak
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Tragedia, do której doszło w Krakowie, wywołała dyskusję o przemocy wobec medyków. Lekarze w Bydgoszczy podkreślają, że nie sposób przewidzieć wszystkich potencjalnie groźnych sytuacji. "Gazeta Pomorska" postanowiła wejść do szpitala i zobaczyć zasady kontroli w nim panujące.

Bramy wjazdowej do Szpitala Klinicznego im. dra Emila Warmińskiego Politechniki Bydgoskiej pilnuje stróż. Przed żadnym autem, którego kierowca jest nieuprawniony, szlaban się nie uniesie. Obok jednak, przejściem dla pieszych w tę i z powrotem bez ustanku przebywają pacjenci i bliscy osób, które przechodzą leczenie na oddziałach szpitalnych.

Co by było, gdyby na teren jednostki wszedł ktoś mający przy sobie niebezpieczne narzędzie? Spróbowaliśmy sprawdzić. Do akcji wkroczył reporter "Gazety Pomorskiej".

- Ja tu tylko pilnuję, może i mógłbym sporo opowiedzieć, ale nie jestem uprawniony - kwituje stróż bramy głównej. W podobnym tonie na pytanie, "co by było, gdyby?", odpowiada pracownica rejestracji w budynku głównym szpitala: - Nie mogę się wypowiadać, proszę iść do budynku administracji.

Tam z kolei odsyłają do rzecznika. Kontaktujemy się z nim, czyli z Marcinem Janczylikiem. Zapowiada, że do podobnie zadanego pytania odniesie się mailowo.

Dlaczego sprawdzamy, jak działają procedury bezpieczeństwa w bydgoskim szpitalu? To pokłosie tragicznych zdarzeń z wtorku, 29 kwietnia, kiedy w Krakowie jeden z pacjentów wszedł do gabinetu na oddziale Szpitala Uniwersyteckiego i zaatakował nożem lekarza. Doktor Tomasz Solecki przyjmował właśnie inną pacjentkę, kiedy 35-letni napastnik zadał mu kilka ciosów i wybiegł. Agresora obezwładniła ochrona. Ofiara szybko trafiła na operacyjny stół, zgodnie z relacją dyrektora placówki Marcina Jędrychowskiego, ratowało ją ponad 20 osób. Niestety, obrażenia były zbyt poważne. Lekarz zmarł.

- W sytuacji zagrożenia personel jest zobowiązany niezwłocznie powiadomić odpowiednie służby, w takim przypadku policję oraz ochronę szpitala. Jesteśmy wstrząśnięci wydarzeniami w krakowskiej lecznicy - mówi Marcin Janczylik, Rzecznik Prasowy Szpitala Klinicznego Politechniki Bydgoskiej.

"Mamy nadzieję, że tragedia ta będzie przyczynkiem do wypracowania systemowych, ustawowych rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo placówek medycznych, lekarzy, pielęgniarek, ratowników oraz przeznaczenia dodatkowych środków na realizację określonych szkoleń, m.in. z zakresu samoobrony" - czytamy w odpowiedzi mailowej rzecznika.

W związku ze zdarzeniem w Krakowie lekarze w lecznicach w całym kraju solidaryzują się z bliskimi ofiary. - Uczciliśmy minutą ciszy śmierć lekarza z Krakowa - słyszymy, na przykład w Szpitalu Uniwersyteckim im. dra Jurasza w Bydgoszczy. - Nie obnosimy się z tą żałobą, nie wrzucamy zdjęć do social mediów. Tu nie chodzi o zasięgi, ani promowanie się, ale o szczery gest solidarności.

Naczelna Izba Lekarska skierowała do Marszałka Sejmu list otwarty, w którym czytamy: "Tylko bezpieczny lekarz może zapewnić właściwą pomoc medyczną swojemu pacjentowi. Należy wskazać, że każdy atak wycelowany w lekarzy jest zarazem atakiem na pacjentów, pozbawianych możliwości leczenia i spokojnego przebiegu hospitalizacji bez zakłóceń przyczyniających się do dalszego rozstroju zdrowia"

Dalej w piśmie znalazły się słowa: "Każdy taki atak powinien być traktowany ze szczególną surowością. Zbagatelizowanie i przyzwolenie na takie czyny spowoduje jedynie eskalację przemocy i nienawiści" - zaznaczają członkowie Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, oczekując "zdecydowanej i natychmiastowej reakcji Marszałka Sejmu, Prezesa Rady Ministrów i Ministra Sprawiedliwości na powodowanie zagrożenia zdrowia i życia lekarzy, jak i pacjentów pozostających pod ich opieką. Oczekujemy konkretnych rozwiązań, aby zapobiec takim zdarzeniom".

Ataki na medyków w Kujawsko-Pomorskiem

W Kujawsko-Pomorskiem w ostatnich miesiącach również dochodziło do ataków na medyków. W lipcu 2024 roku w Opławcu został napadnięty ratownik medyczny.

- Kiedy pacjent był już w ambulansie gotowy do transportu do szpitala, agresor niespodziewanie otworzył drzwi ambulansu, szarpnął i wyciągnął siłą kierownika zespołu ratownictwa medycznego na zewnątrz samochodu - przypomina Krzysztof Wiśniewski, kierownik działu Organizacji Usług Medycznych i Szkoleń, ratownik medyczny - pielęgniarz z WSPR w Bydgoszczy. Uderzył go kilka razy pięścią w głowę i twarzoczaszkę. Sytuacja była zaskakująca i tak dynamiczna, że medyk nie miał szans na ucieczkę w strefę bezpieczną i zastosowanie obrony koniecznej.

Natomiast 23 kwietnia tego roku w Toruniu policja zatrzymała 60-latka, który zamiast skorzystać z pomocy medycznej, zaatakował ratowników. Mężczyzna, do którego wezwano karetkę, znieważył i naruszył nietykalność cielesną medyków, a także groził śmiercią załodze pogotowia i interweniującym policjantom. Torunianin usłyszał w sumie 10 zarzutów. Grozi mu do 3 lat więzienia.

W kwietniu w Bydgoszczy odbyły się ćwiczenia dla ratowników oraz dyspozytorów medycznych. To inicjatywa Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Pracownicy, m.in. pogotowia dowiedzieli się, jak nie dopuścić do agresji fizycznej i spróbować zatrzymać ją na etapie agresji słownej. Z kolei koordynator Negocjatorów Policyjnych KWP w Bydgoszczy zaznajamiał ratowników z tematem prenegocjacji, czyli tłumaczył, jak rozmawiać z osobą przed przyjazdem negocjatorów.  

- Kolejnym elementem szkolenia jest wystąpienie instruktora w zakresie posługiwania się przedmiotami do obezwładniania za pomocą energii elektrycznej, paralizatora - tłumaczy asp. Patryk Głowacki WKiSz KWP w Bydgoszczy. - W przypadku, gdy mamy do czynienia z pacjentem agresywnym na miejscu niezbędny jest patrol Policji, który może tego środka przymusu bezpośredniego użyć, dlatego ważna jest znajomość urządzenia, taktyka interwencji z użyciem lub wykorzystaniem paralizatora, jak również czynności po użyciu paralizatora, wyjęcie i  zabezpieczenie sond.

Szkolenie obejmuje również ćwiczenia z udziałem instruktorów sportów walki Wydziału Kadr i Szkolenia KWP w Bydgoszczy oraz Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Bydgoszczy. Osobnym zagadnieniem jest też to, w jaki sposób zabezpieczyć ślady, które mogą być istotne w przypadku śledztwa policyjnego.

Nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy dodaje, że zakres szkolenia obejmuje ponadto zajęcia z instruktorami Wyszkolenia Strzeleckiego Wydziału Kadr i Szkolenia KWP w Bydgoszczy, Oddziału Prewencji Policji w Bydgoszczy oraz Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego.

- Specjaliści omawiają jednostki broni będące na wyposażeni policji, przedstawiają sposoby ich zabezpieczania i rozładowywania na wypadek, gdy na miejscu niesienia pomocy przez służby medyczne taka broń by się znalazła.

Komentarze 2

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

Q
Qu
tak samo jak po escape roomie wielkie narodowe ruszenie...mialki to narod ;]
B
Bydgoszczanin
Skomplikowany temat. Z jednej strony chcielibyśmy bezpieczeństwa, a z drugiej nie chcielibyśmy takich szczegółowych kontroli, godzin wejścia dla odwiedzają[wulgaryzm]h itd. Nie do rozwiązania sprawa.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska