Włocławski teatr dysponuje 320. miejscami dla widzów, w tym 70. na balkonie. Na większości spektakli w TI wolne miejsca można policzyć na palcach. Bilety są wyprzedane dwa, trzy tygodnie przed przedstawieniem. W dniu spektaklu czy koncertu widzowie mogą liczyć niemal wyłącznie na łut szczęścia, czyli na zwroty biletów. Ale to sporadyczne przypadki. Dla przedstawicieli władz miasta (m.in. prezydenta) oraz dziennikarzy, teatr rezerwuje 12 biletów. - Są to jednak _miejsca "za potwierdzeniem" - mówi Jan Polak, dyrektor TI. - _Jeśli do określonego terminu nie otrzymamy potwierdzenia, bilet trafia do sprzedaży w kasie teatru.
Nasz Czytelnik, który zgłosił problem niedostępności biletów, sugerował, iż pustki w kasie to wina miejskich spółek. - Być może jeśli taka spółka wykupi sto albo dwieście biletów, to dla innych rzeczywiście tych miejsc może zabraknąć. To jest podobnie jak z basenem "Delfin". Karnety kupują zakłady pracy a człowiek z ulicy odchodzi od kasy z kwitkiem...
- Mamy wolny rynek, więc nikomu nie mogę zabronić kupna choćby dwustu biletów w kasie - mówi Jan Polak. Całą tę sytuację uważa za dziwną. - _Jestem chyba jedynym dyrektorem teatru w Polsce, który musi się tłumaczyć z tego, że _bilety idą jak woda...
A jednak kwestia sugerowanego przez Czytelnika "wspierania" teatru, jako instytucji miejskiej, przez miejskie spółki, jest zastanawiająca. Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście spółki kupują bilety do teatru, na koncerty.
Sławomir Koprowski, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, twierdzi, że kilka lat temu spółka kupowała sporadycznie bilety z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. - Od trzech lat dzieleniem tego funduszu zajmują się jednak wyłącznie związki zawodowe, ale nie przypominam sobie, aby wykorzystano go na kupno biletów do teatru.
W "Wodociągach" kupuje się bilety dla pracowników, również z tego funduszu, ale tylko na niektóre spektakle czy koncerty. Pracownik musi też dopłacić do niego 25-30 proc. Czy "Wodociągi" wykupują pół widowni w TI? - Skąd, kupujemy dziesięć, dwadzieścia biletów - mówi Bogdan Bock, rzecznik spółki. Ewenementem była impreza komercyjna w Hali Mistrzów - koncert Piotra Rubika. - Kupiliśmy sto biletów, ale i w tym przypadku pracownik musiał dopłacić pewną sumę, bo bilety były dość drogie - przyznaje Bogdan Bock.
Bilet z rozdzielnika, czy wystany w kasie? Bój o miejsca na widowni powinien cieszyć, bo chodzi o dostęp do kultury. Smutne jest jednak to, że nie ma tu łatwych rozwiązań.