Wszystko rozegrało się w nocy z piątku na sobotę. 22-letni Paweł B. przetaczał gaz, prawdopodobnie podgrzewał też butle domowego użytku otwartym ogniem, by podnieść ciśnienie i przyspieszyć proceder. Trzy butle wybuchły. Mężczyzna zginął na miejscu, a z blaszanego kontenera, w którym pracował, zostały zgliszcza.
- Wybuch pierwszej butli obudził mieszkańców domu sąsiadującego ze stacją - mówi podinsp. Jakub Gmiński, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Rypinie. - _Kobieta zawiadomiła policję, po czym razem z mężem uciekła z domu, obawiając się zagrożenia.
_Dzięki szybkiej i sprawnej interwencji strażaków, udało się odciąć dopływ gazu z dużego zbiornika. Nietrudno wyobrazić sobie, co by było, gdyby i on wybuchł. W pobliżu stacji znajdują się domu mieszkalne oraz szkoła. Po ugaszeniu ognia, strażacy w zgliszczach znaleźli zwłoki Pawła B.
To nie był pierwszy raz, kiedy 22-latek przetaczał gaz. W listopadzie minionego roku policja złapała go na tym procederze, który uprawiał przez dwa miesiące. Postawiono mu zarzut "spowodowania powszechnego zagrożenia dla zdrowia, życia wielu osób i mienia wielkich rozmiarów". Miał też odpowiedzieć za przestępstwo karno-skarbowe, polegające na chęci uniknięcia płacenia podatków akcyzowego, dochodowego i VAT. Mężczyzna dobrowolnie poddał się wówczas karze. Niestety, nie była to dla niego wystarczająca nauczka.
Zginął, bo zabrakło mu wyobraźni
Adrianna Ośmiałowska

Tyle zostało z kontenera, w którym wybuchły butle
Śmiercią 22-letniego właściciela stacji paliw zakończyło się przetaczanie przez niego gazu z butli do kuchenek do zbiornika LPG.