Niezbyt dobre są wieści z Powiatowego Urzędu Pracy w Nakle. Bezrobocie wciąż rośnie. W tej chwili w PUP w Nakle i Szubinie zarejestrowane są 6 tys. 264 osoby. W porównaniu do sytuacji sprzed roku wzrost jest znaczący (liczba rejestracji zwiększyła się o ponad 21 proc.).
Odczuwalnie spada też liczba ofert pracy. W ostatnich miesiącach było ich średnio o 15 proc. mniej, a ostatnie tygodnie były pod tym względem rekordowe (zaledwie 55 propozycji zatrudnienia na pięć gmin).
Kryzys daje w kość
Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nakle Przemysław Ulatowski nie ukrywa, że obecny, wysoki wskaźnik bezrobocia wynika nie tylko z pory roku i braku prac sezonowych (to tendencja obserwowana od kilku lat), ale jest także efektem kryzysu gospodarczego.
Mimo trudnej sytuacji niektórym udaje się znaleźć etat. W ostatnich tygodniach z powodu podjęcia pracy wyrejestrowało się w urzędzie 228 mieszkańców powiatu. I choć były w tym roku miesiące, że liczba ta była dwukrotnie wyższa, to i tak trzeba się cieszyć nawet z tego.
Skreśleni, choć bez pracy
Martwi, że wciąż wiele osób skreślanych jest z listy bezrobotnych, bo nie potwierdzili na czas swej gotowości do podjęcia pracy. Tylko w grudniu status bezrobotnego straciło z tego powodu 230 mieszkańców powiatu. Fałszuje to statystyki, bo ludzie pracy nie mają, ale w urzędowych rejestrach nie są ujęci jako bezrobotni.
A co mówią statystyki? Stopa bezrobocia wynosi w powiecie nakielskim 20,8 procent. To dużo. W naszym województwie gorsze wyniki mają tylko powiaty: lipnowski, grudziądzki, włocławski ziemski, żniński i sępoleński.
Gmina gminie nierówna
W ostatnich tygodniach największy wzrost bezrobocia odnotowano w gminie Szubin. Liczba bezrobotnych zwiększyła się tu o 120 osób. Sporo bezrobotnych przybyło też w gminie Kcynia (wzrost o 84 osoby) oraz w gminach: Mrocza (wzrost o 66 osób) i Nakło (o 62 osoby). Bezrobotnych przybywa też w najmniejszej gminie powiatu Sadkach (ponad 30 więcej).
Niepokojącym społecznie zjawiskiem jest zmieszanie się grupy bezrobotnych, którzy mają prawo do zasiłku. Obecnie świadczenie otrzymuje niespełna 30 procent zarejestrowanych. Pozostali liczyć mogą jedynie na wsparcie ośrodków pomocy społecznej.