Rząd za kilkanaście dni ma podjąć decyzję w tej sprawie. Pomysł forsuje kilku parlamentarzystów PO, szczególnie Jagna Marczułajtis-Walczak, która brała udział w trzech zimowych igrzyskach (raz była nawet czwarta). Impreza uśmiecha się też urzędnikom z Ministerstwa Sportu, bo robotę, premie i wyjazdy mieliby zapewnione na 10 lat.
Przeczytaj także:Ceremonia otwarcia igrzysk w Londynie to plagiat?
Ale zasadnicze pytanie brzmi: co z tego będziemy mieli? Moim zdaniem nic albo prawie nic. Impreza ma kosztować około 5 miliardów zł, lecz w ciemno można ją podwoić w ciągu najbliższych lat. W Zakopanem niemal wszystko trzeba budować od zera, a zimowe igrzyska nigdy nie były dochodowe. Pomijając to, że nie ma w Polsce czegoś takiego jak sporty zimowe. Był Fortuna, Małysz, teraz jest Kowalczyk i... I to cały dorobek.
Rozumiem ambicje Krakowa i Zakopanego, ale jeśli marzą o igrzyskach, niech sfinansują je sami. Przecież to kolejny przejaw megalomanii. Byłem zwolennikiem organizacji Euro 2012 choćby dlatego, że wielu obcokrajowców po raz pierwszy odnalazło Polskę na mapie Europy. Ale naszej piłce i tak to nic nie pomogło. Więc jeśli wydawać pieniądze na sport, to najpierw na ten szkolny - dzieci i młodzieży.
Sportowiec regionu 2012. Wybieramy naszych bohaterów
Czytaj e-wydanie »