Zinedine Zidane stanął nad przepaścią. Władze Realu Madryt zastanawiają się, co dalej z trenerem

We wtorek w Kijowie Real Madryt miał zmazać plamę, którą dał w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów, przegrywając na Santiago Bernabeu z Szachtarem Donieck 2:3. Rewanż - delikatnie pisząc - nie udał się. Po golach Dentinho i Manora Solomona "Królewscy" przegrali 0:2 i skomplikowali sobie sytuację w grupie B. Madryckie "El Mundo" kilka godzin po spotkaniu, powołując się na swoje źródła wśród działaczy klubu, poinformowało, że prezydent Florentino Perez ze swoimi doradcami poważnie myślą o zwolnieniu francuskiego szkoleniowca.

Real po pięciu seriach gier z siedmioma punktami zajmuje trzecie miejsce. Gdyby na nim pozostał, wiosną grałby w Lidze Europy, ale nie byłoby to satysfakcjonujące dla rekordowego 13-krotnego triumfatora Ligi Mistrzów. W ostatniej kolejce podejmie pierwszą w tabeli Borussię Moenchengladbach (osiem punktów), a Inter Mediolan (sześć punktów) zmierzy się u siebie z Szachtarem (siedem). "Królewscy" wciąż więc mają wszystko w swoich rękach i właśnie dlatego Zidane ma pozostać na stanowisku przynajmniej do zakończenia fazy grupowej.

- Nie zastanawiam się nad podaniem się do dymisji - wykluczył opcję francuski szkoleniowiec. - Będziemy kontynuować swoją drogę. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze. Powinniśmy zdobyć bramkę, dzięki której mecz wyglądałby inaczej. Mimo kontrolowania gry i utrzymywania piłki na połowie rywala, straciliśmy gole po kontrach. To podcięło nam skrzydła. W późniejszych okazjach brakowało nam szczęścia.

Mistrz Hiszpanii niepowodzenia przeżywa też w lidze. Po dziesięciu kolejkach jest czwarty, mając za sobą pięć wygranych, dwa remisy i trzy porażki. W sobotę zagra na wyjeździe z piątą w tabeli Sevillą.