Toruń. Zlot parkourowców
To jak najszybszy bieg - bez oglądania się na przeszkody. Salto przez półtorametrowy mur nie jest dla parkourowców problemem. - Byle do przodu - śmieje się Krzysztof Boszman, organizator zlotu. - Jeśli mamy ochotę, robimy salto. Jeśli nie - biegniemy.
Parkourowcy ćwiczą na co dzień wszędzie, gdzie się da. Na początek najlepsze są piaskownice - piasek jest miękki, łagodzi kontuzje. A o te w parkourze niełatwo - bez porządnej rozgrzewki nie ma mowy o biegu. Dopiero potem można ruszyć w miasto. Trasa z Placu Rapackiego na dworzec PKP zajmuje biegaczom 10 minut.