Zdecydowana większość naszych reprezentantów na igrzyska w Pekinie jest już w Chinach, ale skoczkowie wciąż mają przed sobą ostatnie przedolimpijskie zawody PŚ. Patrząc na frekwencję w Willingen można zadać sobie pytanie, czy wpisanie do kalendarza jakiejkolwiek imprezy na zaledwie kilka dni przed otwarciem igrzysk miało sens - do Niemiec przyjechało tylko 47 skoczków, przez co w piątek nie trzeba było rozgrywać nawet kwalifikacji, które zastąpił prolog. Jeszcze skromniejsza jest obsada konkursów kobiet - na starcie stanie... 27 zawodniczek, co oznacza, że każda, która jest obecna w Willingen, może być z góry pewna zdobycia pucharowych punktów.
Warto przeczytać
Wracają nasi liderzy
Z punktu widzenia polskiego kibica najważniejszy jest jednak występ tych, którzy w Willingen jak najbardziej są obecni. Do startów w Pucharze Świata powracają, po różnych perypetiach, liderzy naszej reprezentacji.
Kamil Stoch wystąpi w Niemczech po raz pierwszy od noworocznych zawodów w Garmisch-Partenkirchen, w których zajął 47. miejsce. Po zupełnie nieudanym początku Turnieju Czterech Skoczni Stoch został wycofany z dalszego skakania i powrócił do Polski, gdzie w pierwszej kolejności miał odpocząć i odzyskać chęć skakania, a w drugiej wznowić treningi. Niestety, uraz torebki stawowej sprawił, że powrót Stocha na skocznię nastąpił później niż przypuszczano. Wyścig z czasem udało się wygrać, ale forma naszego mistrza to w porównaniu z rywalami wielka zagadka.
Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, był jednak zdania, że forma Stocha jest zdecydowanie lepsza niż przed urazem.
- Kamil ciężko przechodził tę kontuzję pod względem mentalnym, ale od razu był zmotywowany do jej wyleczenia. To idzie w dobrym kierunku. Prezentuje się najlepiej na treningach, chodzi dwa rozbiegi niżej i osiąga odległości, jak koledzy skaczący z wyższej belki - mówił Tajner w rozmowie z Radiem ZET.
Powrotów Polaków jest jednak więcej i nie chodzi tu już nawet o to, że tydzień temu w Titisee-Neustadt wystawiliśmy zaplecze, a pierwszy skład skupił się na treningach. Po przerwie spowodowanej pozytywnymi wynikami testów na koronawirusa w Pucharze Świata znów będą mogli wystartować Dawid Kubacki i Piotr Żyła.
O ile Kubacki już od dłuższego czas był gotowy, gdyż pozytywny test zaliczył jeszcze w Zakopanem, o tyle w przypadku Żyły sprawa była świeża i w ostatnich dniach wydawało się, że nie można wykluczyć nawet scenariusza, w którym 35-latek poleci do Chin osobno, później niż jego koledzy z reprezentacji, być może nawet już po pierwszym olimpijskim konkursie.
Jeszcze we wtorek kolejny test u Żyły znów był pozytywny i dopiero w czwartek sam skoczek poinformował, że dwie następne próby dały wreszcie negatywne rezultaty, a to oznacza zielone światło do powrotu na skocznię. O możliwościach Żyły trudno jednak w tej chwili powiedzieć coś więcej - od zawodów w Zakopanem nie skakał w żadnym konkursie, a ostatnie dni spędził w izolacji.
W Willingen można skakać naprawdę daleko
Obiekt Mühlenkopfschanze jest uznawany za największą dużą skocznię, która pozwala na przekraczanie granicy 150 metrów - jako pierwszy pobił ją w swoim pamiętnym skoku z 2001 roku Adam Małysz. W piątkowe przedpołudnie podczas treningów pań jury rekordowo zmieniało długość najazdu - część skoczkiń skakała z 23. belki startowej, a część nawet z... 11. W tej loterii, w której swoje miał do powiedzenia także wiatr, aż 154 metry uzyskała Yuki Ito. Oby był to zwiastun dalekich lotów także w zawodach.
Program zawodów w Willingen:
sobota:
15 - seria próbna, 16 - konkurs
niedziela:
13:30 - seria próbna, 15:15 - konkurs
Transmisje w TVN, Eurosporcie 1 i Playerze. ą
