Dziesiejszej nocy w Los Angeles odbyła się 29. ceremonia wręczenia "Złotych Malin", czyli oryginalnych konkurentek Oscarów.
Najgorszym aktorem został w tym roku Mike Myers za rolę w filmie "Guru Miłości", który notabene zabrał malinę wszystkim chętnym na najgorszy film. Myersowi statuetki nie pomoże nieść Pierce Brosnan, bo będzie musiał dźwigać swoją. Były agent 007 w tym roku chyba jednak nieco bardziej kojarzył się - jeśli idzie o wysokość filmowych lotów - z Remingtonem Steelem z kultowego serialu lat 80.
Najgorszym prequelem, remakiem, podróbką lub sequelem 2008 roku okrzyknięty został film "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki" z Harrisonem Fordem w roli głównej. A konkurentów miał "mocnych". Zawiedli się ci, którzy zwycięzcy tej kategorii "malin" upatrywali w "Totalnym kataklizmie", czy hicie "Poznaj moich Spartan".
Najlepszą z najgorszych, najmniej utalentowanych, najbardziej żenujących i najniżej ocenionych, aktorek została bezapelacyjnie jedyna i niepowtarzalna Paris Hilton. Dziedziczka hotelowej fortuny zgarnęła całą pulę malin przeznaczoną dla jednej aktorki. Triumfowała w kategoriach "najgorsza pierwszoplanowa" i "najgorsza drugoplanowa". Nazwisko panny hiltonówny pojawiło się też wśród najgorszej ekranowej pary (z Christine Lakin lub Joel David Moore w "Muzie i meduzie").