Zmiany dla nauczycieli ze względu na koronawirusa. Krótsze wakacje i cięcia za nadgodziny?

Zmiany mogłyby być wprowadzone „w zakresie, w jakim jest to niezbędne dla zapewnienia właściwego funkcjonowania jednostek systemu oświaty w roku szkolnym 2019/2020 oraz przygotowania nowego roku szkolnego, w tym przeprowadzania egzaminów”. W uzasadnieniu projektu nie ma jednak żadnego uzasadnienia.

Można więc się domyślać, że chodzi o zmiany wynikające z przesunięcia egzaminów, a co za tym idzie - i rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Zgodnie z zapowiedzią ministra edukacji Dariusza Piątkowskiego, uczniowie ósmych klas napiszą egzaminy w dniach 16-18 czerwca natomiast matury – tylko pisemne – potrwają od 8 do 29 czerwca. . Przesunięte zostały też egzaminy potwierdzające kwalifikacje w zawodzie (22 czerwca – 9 lipca) i egzamin zawodowy (17-28 czerwca).

Tymczasem zajęcia dydaktyczne w bieżącym roku szkolnym kończą się 26 czerwca. Oznacza to, że nauczyciele będą musieli pracować w wakacje. - To po prostu skandal – mówi nauczycielka języka angielskiego z Bydgoszczy. - Nie dość, że pracujemy teraz jeszcze dłużej niż normalnie, to jeszcze chce nam się zabrać prawo do wypoczynku w wakacje. To niesprawiedliwe, bo my, nauczyciele nie możemy sobie wziąć urlopu w innym terminie.

Więcej o sprawie w naszym serwisie plus: Krótsze wakacje i cięcia za nadgodziny. Nauczyciele zapłacą za pandemię

- Rzeczywiście, ta zmiana jest prawdopodobnie spowodowana przesunięciami terminów egzaminów i rekrutacji do szkół – mówi Mirosława Kaczyńska, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu ZNP i szefowa bydgoskiego oddziału. - Obecnie dyrektor w związku z organizacją roku szkolnego ma prawo „zabrać” nauczycielowi 7 dni z urlopu wypoczynkowego. Nie wiemy, jak ma to wyglądać teraz: zostanie wyznaczona liczba dni, w których dyrektor będzie mógł powołać do pracy nauczyciela będącego na urlopie, czy też szefom szkół zostanie pozostawiona otwarta furtka.

Ale krótsze wakacje to niejedyny problem nauczycieli. Wielu z nich obawia się, czy otrzyma pieniądze za nadgodziny. Nie jest tajemnicą, że samorządy w Polsce przymierzają się do obcięcia tej części wynagrodzenia pedagogów.