https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmiany wyniku nie będzie

Rozmawiał w Barsinghausen TOMASZ MALINOWSKI
MICHAŁ LISTKIEWICZ specjalnie dla "Pomorskiej"

- Dwa mecze, żadnego punktu i bramki. Do tego dochodzi brak charyzmy, zachowawczość. A pan twardo za selekcjonerem. Co jeszcze musi się wydarzyć, żeby podziękował pan trenerowi za pracę?

- Przed drużyną jeszcze mecz z Kostaryką. Czekamy na wygraną, na przynajmniej 2-3 gole. Za nami, owszem, nieudany mecz z Ekwadorem i więcej niż przyzwoite, choć minimalnie przegrane spotkanie z Niemcami. Za Janasem stoją dokonania z reprezentacją. Proszę pamiętać, że rozpoczął pracę w trakcie rozpoczętych - i to w słabym stylu - eliminacji EURO'2002. Gdyby nie porażka u siebie Szwedów z Łotyszami, gralibyśmy w finałach w Portugalii. Potem były bardzo udane dla nas eliminacje do obecnego mundialu, a po drodze kilka wartościowych wygranych, m.in. nad Włochami. Mam nadzieję, że władze związku i wydział szkolenia oceniać będą pracę Pawła obiektywnie.

- Naprawdę nie potrafi pan wypunktować selekcjonerowi błędów przed i podczas mundialu?

- Jeżeli zmusza mnie pan do wypunktowania, to błędy leżą po obu stronach - trenera i zawodników. Będzie raport, w nim znajdą się złe, ale i dobre strony jego pracy. Dla mnie Paweł Janas to jeden z najlepszych selekcjonerów w historii polskiego piłkarstwa.

- Reprezentacja liczy 23 piłkarzy. Dowiadujemy się, że wszyscy, codziennie, czy co drugi dzień są badani, sprawdzany jest poziom wytrenowania i zmęczenia. Teraz mecz z Kostaryką. Oczekuje pan, że na boisku pojawią się zawodnicy którzy grali mniej, albo w ogóle.

- Mecz z Kostaryką trzeba będzie wybiegać, bo to nie jest aż tak słaba drużyna, jakby sugerował wynik z Ekwadorem. Trener jest przy drużynie, wie, na kogo może w tym meczu liczyć. Zresztą, nieważne kto będzie grał przeciw Kostaryce. Ważniejsze, żeby na boisku wszyscy pokazali zdeterminowanie, waleczność i ofiarność. Bardziej odważnie w ataku i skutecznie.

- Potwierdzi pan, że Szymkowiak przyjechał do Niemiec z fatalnymi wynikami krwi, a Krzynówek z kontuzją?

- Wyniki są robione na bieżąco i codziennie. Fizjolog prof. Jastrzębski je ocenia. Mirek, rzeczywiście, nie ma wyników w czołówce. Trener wziął je pod uwagę przy ustalaniu składu na Niemcy. "Szymek" jest tym wszystkim trochę przybity, coś go gryzie. Przestał być duszą towarzystwa. Krzynówek boryka się z kolei z kontuzjami, które nie są groźne, za to dolegliwe. Tu go strzyknie, tam zaboli. To się odbiło na jego grze w klubie. Wiosną nie miał przecież dobrego sezonu. Musi się porządnie wyleczyć i będzie tym Krzynówkiem z eliminacji.

- A przeprowadził już pan śledztwo, dlaczego przegraliśmy z Ekwadorem?

- Wciąż usiłuję poznać przyczyny. Rozmawiam z zawodnikami. Była jakaś blokada psychiczna, jakieś przeświadczenie że i tak ta bramka prędzej czy póżniej dla nas wpadnie. Rywal, nie ulega wątpliwości, był niedoceniony.

- Słyszał pan, że podobno kilku piłkarzy Ekwadoru miało pozytywny wynik testu antydopingowego?

- Nie budowałbym sobie nadziei na nieszczęściu innych. Jeżeli ta informacja zostanie potwierdzona, to konkretnych graczy czeka dyskwalifikacja. Ale wynik końcowy nie ulegnie zmianie. Takie są przepisy FIFA.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska