Do Küstendorfu zwanego też Drvengradem, na wzgórze Mećavnik, w południowo - zachodniej Serbii, blisko granicy z Bośnią i Hercegowiną.
Zjawiłem się niespodzianie. Bez zapowiedzi, jednak z nadzieją, iż zobaczę skansen, artystyczne miasteczko wybudowane przez serbskiego reżysera oraz zakręcę "ósemkę" w górach, podróżując najatrakcyjniejszą w Europie wąskotorówką.
Wśród geniuszy i sztukmistrzów
Do Mokrej Gory, na obrzeża popularnych, wśród turystów, gór Zlatibor (Złota Sosna) docieram na ostatni w rozkładzie kurs wąskotorówki. Niestety, jest nas zaledwie pięciu (a powino być dwudziestu). Idę więc w górę i po półgodzinnym marszu jestem już w wiosce Kusturicy.
Nocuję w skansenie budowanym od 2002 r. przez Kusturicę, z pomocą UNICEF-u, początkowo na potrzeby filmu "Życie jest cudem", a potem z zamiarem stworzenia ośrodka pracy twórczej oraz artystycznej "samotni" dla siebie i rodziny.
- Podczas wojny straciłem moje miasteczko. Dlatego też moim marzeniem było zbudować swoją własną wioskę. Marzę, by miejsce to stało się przestrzenią otwartą, pełną kulturalnej różnorodności, sprzeciwiającą się globalizacji - zwierzył się Kusturica w jednym z wywiadów.
Kiedy we wrześniu 2004 r. uroczyście otwierano wioskę, stało tutaj kilkanaście drewnianych chałup, typowych dla XIX-wiecznego budownictwa Zlategoboru, cerkiew św. Sawy i kino, w którym odbyła się premiera filmu. Od tego czasu przybyło kilkanaście domów, restauracje, sklepy, bank, basen, łaźnia turecka, biblioteka, galeria i wiele innych budynków. Na zboczach trwa budowa kilkunastu następnych chałup.
Zwiedzam miniaturowe miasteczko, przechadzając się najdłuższymi ulicami: Diego Maradony, Federico Felliniego, Bruce`a Lee i główną - Nikoli Tesli (Serba urodzonego w XIX w. w Chorwacji, wizjonera, wynalazcy wielu epokowych urządzeń elektrycznych). Wizjoner ma tu też swój plac. Przy nim pod nr 8 mieszka gospodarz Kusturica.
Obietnica w kinie
Przyjechałem z zamiarem obejrzenia filmu "Zavet" Kusturicy w jego kinie, nazwanym tak jak film - "Underground." Niestety, nie ma widzów. - To już drugi pech tego popołudnia - psioczę stojąc samotnie przed kinem. Po dziesięciu minutach zjawia się starsze małżeństwo, zaraz potem brunetka w wieku średnim, która okazuje się żoną serbskiego operatora filmowego. Czterech widzów to za mało! Czekamy. Tymczasem żona operatora pertraktuje z administracją obiektu. Nagle na plac przybiega dziewczynka, najwyżej dziesięcioletnia, która jeszcze przed chwilą podpatrywała nas z okna. Jest nas pięcioro!
Z serbskojęzycznej wersji filmu rozumiem pojedyncze słowa. Chłonę niesamowite sceny rozgrywające się w niedostępnych górskich ostępach oraz w pobliskim mieście... Film nie był rozpowszechniany. Obraz, zgodnie z wolą reżysera, był prezentowany jedynie na festiwalowych pokazach oraz w... kinie "Underground".
Mistrz w trasie
Wzgórze Mećavnik spowija o świcie gęsta mgła. Sine, szare dachy chałup wtapiają się cudownie w mleczną zawiesinę. Pewnie dlatego wioska ta jest też nazywana "Sinogrodem". Wykorzystuję magiczne chwile do fotografowania okolicy z okien pokoju. Jakiś facet stojący przy wejściu do skansenu bez przerwy spogląda w stronę mojego okna.
Odtwarzając sobie niektóre sceny z obejrzanego wczoraj filmu przemierzam wzrokiem pobliskie wzgórza i doliny, aby zlokalizować miejsca wykorzystane na plan filmowy.
Mistrz Kusturica, kiedy jest na miejscu, śledzi postęp prac na budowie, wpada do kina czy restauracji, aby porozmawiać z gośćmi. - Jest w trasie - dowiaduję się, oddając klucze w recepcji. W bramie spogląda na mnie ten sam co wczesnym rankiem facet. To bilbordowa sylweta wszystkowidzącego Kusturicy. Pewnie niebawem spotkam go też na trasie Osmicy, czyli ósemki - w górach nad Mokrą Gorą. Na szczęście kolejka jeździ codziennie regularnie, bez względu na liczbę podróżnych.