- Doprowadziłoby to do podziału środowiska studenckiego - mówi Grzegorz Dębowski, wiceprzewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów. - A nam zależy na inwestowaniu w edukację.
- Taki pomysł nie może zyskać poparcia lewicy, jest nieracjonalny - informuje Anna Bańkowska z Socjaldemokracji Polski. - Nie wyobrażam sobie, by dzielić studentów na bogatych i biednych. Posłanka zastanawia się, jak stwierdzić, których żaków stać na płacenie całej sumy za przejazdy, a których nie.
Z kolei Domicela Kopaczewska z PO uważa, że propozycję warto rozważyć. - Przecież nie wszyscy studenci korzystają z tych ulg, bo nie jeżdżą pociągami czy autobusami. Lepiej więc znaleźć taki sposób, aby pomoc trafiała do tych studentów, którzy jej potrzebują.