ZOOleszcz/Gwiazda Bydgoszcz - Palmiarnia Zielona Góra 2:3
Wyniki: Adam Pattantyus - Kamil Nalepa 3:0 (7, 12, 7); Artur Białek - Lucjan Błaszczyk 1:3 (9, -5, -6, -6); Andrew Baggaley - Miroslav Horejsi 3:2 (12, -6,-13, 5, 7); Pattantyus - Błaszczyk 2:3 (8,8, -8, -7, -4); Białek - Nalepa 2:3 (10, -9, -6, 9, -9).
Oba zespoły zafundowały kibicom długie zawody. Aż trzy pojedynki musiały rozstrzygnąć się w 5 setach. Szalę wygranej przechylił na stronę gości, po raz pierwszy w 4. meczu tych drużyn, najmłodszy gracz spotkania - Kamil Nalepa.
O wygranej Palmiarni przesądziły jednak dwa punkty zdobyte przez Błaszczyka. Jeden z najbardziej utytułowanych polskich tenisistów wspaniale przygotował się do spotkania nad Brdą. Wcześniej zadbał o informację, jakimi piłeczkami rozgrywany będzie mecz. A potem, wykorzystując doświadczenie i anielski spokój, pokonał Białka i Pattantyusa.
Dużo więcej wysiłku kosztował Błaszczyka mecz z Węgrem. Pattantyus wgrał dwa pierwsze sety, a w trzecim przy prowadzeniu 8:7, przegrał oba swoje serwisy. I to był kluczowy moment pojedynku. W dwóch pozostałych partiach „Madziar” czuł się zagubiony i stracił pomysł na skuteczną grę.
Pojedynek Baggaley - Horejsi zapowiadał się najbardziej ciekawie i takim był. Zobaczyliśmy kawał europejskiego tenisa. W pięciosetowym meczu sytuacja przy stole zmieniała się, jak w kalejdoskopie. Zawodnicy grali na długie wymiany z nieoczekiwanym finałem. „Andrzejowi” wychodził zwłaszcza bekhend. Wygrał pojedynek w pełni zasłużenie, a kibice zgromadzeni w hali Gwiazdy zgotowali mu owację na stojąco.
- Zagrałem dziś swoje - mówił uśmiechnięty Andrew Baggaley. - Ale do końca nie jestem szczęśliwy, bo całe spotkanie miało inny finał niż liczyliśmy. Wierzę jednak, że swoją postawą przekonałem menedżera, że może na mnie liczyć w następnym sezonie.