Czerskich policjantów zaalarmowali sąsiedzi, którzy zorientowali się, co się dzieje ze zwierzętami.
Rzucała psem o ścianę? Usłyszała zarzuty
Niestety, na pomoc dla jednej z kóz było już za późno. Mundurowi znaleźli ją leżącą martwą.
- Zdechła, bo nie była pojona i karmiona - informuje "Pomorską" Artur Porożyński, rzecznik chojnickiej policji. - Zwierzę było przywiązane na łańcuchu do drzewa, podobnie jak trzy inne kozy.
Policjanci zorientowali się, że i te kozy są wręcz w agonalnym stanie. Były strasznie wycieńczone. Zwierzęta przekazano pod opiekę innych osób. Czyją? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, tymczasowo zwierzakami zajęła się mama 52-latka.
Przywiązane były nie tylko kozy, ale i pies. Jak długo? Nie wiadomo. Najprawdopodobniej kilka dni. Odpowiedź na to pytanie będziemy jednak znać dopiero po zakończeniu policyjnego postępowania.
Pies był uwięziony w budzie przez właściciela kilka miesięcy. Nie przeżył
Jedno wiadomo na pewno. 52-latek, nie pojąc zwierząt i nie dostarczając im pożywienia w tak duże upały, jakie ostatnio były, niechybnie znęcał się nad nimi. Najprawdopodobniej usłyszy takie zarzuty.
- Na razie jest za wcześnie, by wypowiadać się na temat zarzutów - mówi Porożyński. - Jakie będą, powiemy dopiero po zakończeniu śledztwa.
Nowa Juńcza to mała miejscowość, w której wszyscy się znają. Rodzą się więc też pytania, czy sąsiedzi nie mogli wcześniej zaalarmować odpowiednich służb? Gdyby tak się stało, można byłoby uniknąć tragedii. Czy kozy trafiły pod właściwy adres? Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje