Kobieta zgłosiła kradzież telefonu. Z jej relacji wynikało, że razem ze szwagierką poszły odwiedzić koleżankę. Po powrocie do domu zorientowała się, że nie ma komórki. Zadzwoniła więc na policję i wróciła do mieszkania znajomej.
Gdy na miejsce dotarli mundurowi, okazało się, że szwagierka poszkodowanej również nie ma telefonu. Funkcjonariusze kazali kobiecie opróżnić torebkę. Zguba znajdowała się wśród rozsypanych rzeczy. Po chwili w mieszkaniu pojawił się mąż zgłaszającej, który oznajmił, że "skradziony" telefon znajdował się w ich domu.
Gdy policjanci poinformowali 45-latkę, że sporządzą wniosek o ukaranie jej za bezpodstawne wezwanie, wręczyła im sto złotych. Została zatrzymana i usłyszała zarzut usiłowania wręczenia korzyści majątkowej funkcjonariuszowi.