
Piotr Uciechowski, który sobotni maraton w Wituni przebiegł jako pierwszy, przyjechał specjalnie aż z Opola. - Biegam od 34 lat i gdy rok temu usłyszałem o tym projekcie to wydawał on mi się abstrakcyjny - mówi zawodnik, który ma na swoim koncie pokonanie m.in. biegów 100 kilometrowych, a maratony potrafił przebiec poniżej 2 godzin i 30 minut. - Wybierałem się do Wituni cały rok i w końcu dotarłem, na ostatni maraton.

Pełni podziwu dla Ryszarda Kałaczyńskiego są również jego sąsiedzi. Bernard Jańczak, który mieszka na trasie maratonu, w sobotę stał przez kilka godzin z... ogrodowym wężem na ulicy i polewał biegnących zawodników dla ochłody.

- Ten cały projekt to sukces wielu ludzi, którzy mi pomagali. Chcę im za to podziękować - mówi biegacz z Wituni

Mimo trudności, a to z drobnymi kontuzjami, a to finansowymi, cały czas wytrwale dążył do celu. Swój wyczyn chce teraz zgłosić do Księgi Rekordów Guinnesa. - W niedzielę odpoczywam - powiedział tuż za metą Ryszard Kałaczyński.