
Jesienią Kałaczyński zmagał się z błotem i deszczem, zimą w oczy leciał mu śnieg, a pod nogami musiał uważać na mróz, a przez ostatnie tygodnie doskwierał mu i innym biegaczom potężny upał.

Chętnych było tak dużo, że specjalnie na pobliskich polach przygotowano parkingi, a dla chętnych z Polski były noclegi w pobliskiej szkole w Więcborku. Blisko 200 osób wystartowało w maratonie, a ze 100 osób przebiegło krótszy dystans.

Aby uzmysłowić sobie wyczyn, którego dokonał, wystarczy tylko policzyć, że w ciągu roku Kałaczyński, który bieganie maratonów łączył z codzienną pracą na roli, przebiegł ponad 15 tysięcy kilometrów.

Ryszard Kałaczyński przyciągnął do niewielkiej Wituni kilkuset zawodników, kibiców i ciekawych tego niecodziennego wydarzenia.