- Skąd ten pomysł?
- Emerytura jest socjalistyczna, więc proponuję: państwo da każdemu emeryturę, ale jeśli ktoś chce więcej, musi sam się o to zatroszczyć! Wprowadzenie podatku od funduszu wynagrodzeń spowoduje, że wszyscy zapłacą 25 proc. z tego, co zarabiają i później dostaną taką samą emeryturę. Tak działa system kanadyjski. W Kanadzie odpowiednik naszego ZUS wypłaca emerytom identyczne świadczenia niezależnie od tego, ile składek do niego wpłacili.
- Jest pan przeciwny przymusowemu ubezpieczeniu?
- Jest zupełnie niepotrzebne, a przymus nie ma nic wspólnego z ekonomią.
- Pańska propozycja dotyczy młodych ludzi, którzy dopiero podejmą pracę. Czy opłacanie podatku od funduszu wynagrodzeń obniżyłoby koszty pracy?
- To stworzyłoby zupełnie nową jakość na rynku pracy, bo jej obciążenie zmniejszyłoby się o 40 proc. Dziś wynosi aż 65 proc. Wysokie opodatkowanie pracy plus podatek dochodowy i składki na ZUS - dały nam tak wysokie bezrobocie. Pracodawca musi oddawać państwu - uwaga - 92 procent, czyli prawie jeszcze raz tyle, co otrzymuje pracownik. Bezrobocia nie pozbędziemy się bez radykalnego zmniejszenia klinów podatkowych. Przy obecnych wydatkach na emerytury i renty nie ma żadnych szans na zmniejszenie bezrobocia.
- Co się dzieje ze składkami, które teraz trafiają do ZUS?
- Prawda jest brutalna: w ZUS nie ma żadnych pieniędzy, bo te, które tam trafiają, wędrują natychmiast do emerytów i rencistów. Powiem więcej, to i tak jest ciągle za mało. Budżet państwa musi rocznie dokładać do tego interesu aż 12 mld zł i to ciągle nie wystarcza, więc ZUS zadłuża się jeszcze w bankach komercyjnych i płaci z tego tytułu grube odsetki.
A co z pieniędzmi, które idą na budowę nowych siedzib ZUS?
- Jest rzeczą oczywistą, że kolejne pokolenia będą odbierać emerytury przez Internet. Dlatego będę się zdecydowanie sprzeciwiał inwestowaniu w marmury.
- Na jakie emerytury mogą liczyć ci wszyscy, którzy teraz opłacają składki do ZUS?
- Przy obecnym systemie emerytalnym nie ma co liczyć na emerytury z ZUS w przyszłości.
